Życie Klubów
październik 1999
nr 17
Pismo Porozumienia Klubów Inteligencji Katolickiej

Życie Klubów Spis treści Strona Główna

Aleksander Bednarz
KIK Katowice

 

Wspomnienie z Dni Kultury Chrześcijańskiej

 

W ramach Dni Kultury Chrześcijańskiej organizowanych przez katowicki KIK, w dniu 28 X 1998, w sali Dolliu Parafialnego w Janowie odbyło się spotkanie poświęcone osobie Andrzeja Szyji, jednego z założycieli Klubu. Zginął przed 15 laty w wypadku samochodowym w niewyjaśnionych okolicznościach. Pomysł tego spotkania powstał podczas nieoficjalnych uroczystości poświęcenia krzyża w miejscu śmierci Andrzeja w Orzeszu-Jaśkowicach.

Przybyli uczestnicy to nie tylko rodzina i przyjaciele Andrzeja ale także spora grupa osób, które go bliżej nie znały. Wśród przyjaciół są ci, z okresów studiów, działalności w DA i grupie absolwentów, i ci z kręgu rodzin w Janowie, i ci, z którymi współpracował zawodowo i w "Solidarności". Nie wszyscy się znają ale łączy nas osoba Andrzeja i sprawy, które dla niego i dla nas były i są ważne.

Wszystkich wita ks. Proboszcz. Siostra Andrzeja, Ania, w skrócie opowiada o jego życiu, krótkim lecz intensywnym (liceum, studia na Politechnice Śląskiej, praca w Hucie Ferrum, małżeństwo, rodzina, zaangażowanie w życie kościoła i zawodowospołeczne). Przybyły gość, pan Bernard Krawczyk (aktor Teatru Śląsklego) czyta wiersze Andrzeja. To poezja młodego człowieka głęboko przeżywającego wiarę, szukającego Boga i własnej drogi życiowej.

Uczestnicy słuchają w skupieniu. Następnie starają się wyrazić swoje uczucia i myśli słownie. Na przygotowanych planszach ze słowami "czuję się teraz..." dopisują słowa o bliskości Andrzeja i jego ideałów, o wzajemnej przyjaźni, wzruszeniu spotkaniem. Niektórzy czują się jednak zagubieni i niepewni w gronie wielu obcych ludzi.

Na innej planszy uczestnicy wyrażają swoje oczekiwania "Przyszedłem tu, bo..." - i tu padają różne wypowiedzi - od ,jestem jego fanką', ,jestem chrześniaczką' poprzez zainteresowanie jego poezją do pragnienia porozmawiania o wspólnej z nim pracy, ideałach młodości, przyjaźni, wspólnym poszukiwaniu drogi do Boga. Jeszcze wyraźniej wyrażają to słowa dopisane do zdania: "Od uczestników spotkania oczekuję..." - "odnalezienia klimatu dawnych spotkań", przyjaznej atmosfery , współodczuwania, pogłębienia więzi w naszej wspólnocie, wrażliwości i otwarcia na siebie, a także solidarności i weryfikacji tego czy warto było...

W dalszej części spotkania w kilku "grupach przyjaciół" przypominamy sobie Andrzeja. Kim był dla nas? Jakie jego cechy, powiedzenia pozostały nam w pamięci?

Wypowiedzi są zróżnicowane, zależnie od tego, w jakim okresie życia go znaliśmy. Ci, którzy znali go w okresie studiów i zaangażowania w DA podkreślają jego radosne, pogodne usposobienie, wigor, temperament, łatwość nawiązywania kontaktów, poczucie humoru, a równocześnie - wrażliwość, zdolność do wyciszenia się aż po kontemplację. Osoby z janowskiego kręgu rodzin zauważyły jego głęboką religijność np. podczas wspólnych pielgrzymek (Piekary, Czerna). Jedna z pań opowiada, że była świadkiem, jak w pustym kościele z dwojgiem swoich małych dzieci odprawiał drogę krzyżową. Niektórzy zachęceni jego przykładem zaczęli pościć, studiować teologię, mają liczne rodziny ["godoł, że w porządnej rodzinie powinno być dużo dzieci"]. Współpracownicy wspominają jego twórczą pasję, pomysłowość i otwartość na różne propozycje [w pracy zawodowej], którymi zarażał środowisko. Podkreślają umiejętność pogodzenia pracy zawodowej z oddaniem rodzinie, zaangażowaniem w Kościele a później w "Solidarności". Źródłem tej siły była - naszym zdaniem - jego głęboka, przemyślana i konsekwentna wiara. Wyrażał to krótko "Pan Bóg zawsze na pierwszym miejscu" lub "trzymaj się wiary jak łożarty płotu". Ta wiara pozwalała mu zachować nadzieję, także w okresie stanu wojennego i przewidywać nadejście innej epoki - co wówczas wydawało się nierealne. W odrębnej grupie spotkała się rodzina - żona, mama, dzieci, siostry i inni. Najbliżsi potwierdzają wymienione wcześniej cechy podkreślając jego kontemplacyjną duszę przy jednoczesnym mocnym chodzeniu po ziemi, umiejętność rozwiązywania trudnych problemów, rozładowywania stresów. Tak, naprawdę wszystkim nam go brakuje!

Na zakończenie czytamy wypowiedź Haliny Bortnowskiej, wieloletniej animatorki dawnej "grupy absolwentów DA". Nie "gdybajmy", nie roztrząsajmy przyczyn jego śmierci. On tylko wyprzedził nas w drodze do Pana. Ale zostawił wyraźne znaki, przetarł szlak. Prowadzi we właściwym kierunku.

Osobom postronnym może się wydawać, że tworzymy tu jakąś hagiografię.. Nie spotkaliśmy się, aby Andrzeja oceniać, osądzać, ale aby dzielić się wspomnieniami o nim. Tylko takie w nas pozostały. Dobre.

 

 

Początek strony