Życie
Klubów
|
|
T.K.
KIK Gorzów Wielkopolski
Pani Annie Dolińskiej
Z okazji Jej dziewięćdziesięciolecia
wielu łask Bożych, zdrowia i następnych licznych lat radosnych życzy
Klub
Inteligencji Katolickiej
Anna Dolińska urodziła się 2 października 1909 r. w Wilnie. Tu uczęszczała do szkół, tu też, na Uniwersytecie Stefana Batorego ukończyła studia filologii klasycznej. W szkole średniej uczyła się dobrze, świadectwo maturalne zawierało tylko oceny bardzo dobre. Mimo późniejszych zainteresowań lingwistycznych w gimnazjum i liceum była także bardzo dobrą matematyczką. Wydział filologii klasycznej już w tym czasie był ekskluzywnym kierunkiem studiów. Po ukończeniu studiów wyszła za mąż za zawodowego oficera, początkowo w randze Porucznika, później kapitana, wreszcie - majora. W roku 1936 podjęła pracę w szkolnictwie jako nauczycielka łaciny.
Nadciągnęła wojna, skończyły się prywatne marzenia. Rok 1939 jest wyraźną cenzurą w życiu osobistym, które radykalnie zmienia się. Całą okupację pani Anna spędza w Wilnie, mieszka razem z bratową męża, także żoną oficera, rozdzieloną od męża przez wojnę. Już w roku 1939 zaczyna prowadzić tajne nauczanie, gdy po zajęciu Wilna przez Litwinów zwolniono w listopadzie polskich nauczycieli ze szkół. Młodzież podniosła bunt, za co ją po prostu wyrzucono ze szkół. W ten sposób samorzutnie zaczęły powstawać tajne komplety. W roku szkolnym 1940-41, już za władzy sowieckiej, nie tylko sama uczy łaciny na tajnych kompletach, lecz też jest organizatorem sieci tajnego nauczania. Zadanie to było bardzo trudne zarówno ze względu na zagrożenie ze strony władz okupacyjnych, jak też i ze względu na specyficzne warunki, w których trzeba było współpracować z nauczycielami i młodzieżą. Nie łatwym problemem był też dobór odpowiednich lokali, czyli mieszkań prywatnych nie podpadających władzom okupacyjnym, mimo częstych w nich schadzek młodzieżowych. Bywały przecież takie wypadki.
W AK została zaprzysiężona w 1941 r., chociaż już wcześniej, m.in. ze względu na zaangażowanie w organizowanie tajnego nauczania, była z tą organizacją związana. Teraz oprócz tajnego nauczania powierzono funkcję łączniczki komendanta garnizonu wileńskiego AK. Współpraca z komendantem ułożyła się bardzo dobrze, co dawało satysfakcję zwłaszcza w czasie akcji "Ostra Brama", prowadzonej w ramach akcji ogólnokrajowej "Burza" (zbrojne wyzwalanie ziem polskich w momencie cofania się wojsk niemieckich).
21 grudnia 1944 r. została aresztowana przez NKWD. Aresztowanie miało miejsce w mieszkaniu nowego komendanta, do którego przyszła z meldunkiem. Meldunek udało się zniszczyć niespostrzeżenie, aresztowano więc tylko dlatego, że przyszła nad ranem, gdy obowiązywał czas milicyjny. Jednakże ktoś zdradził, NKWD dowiedziało się o właściwej roli aresztowanej, i na mocy słynnego paragrafu: "Kto występuje przeciw władzy radzieckiej z bronią w ręku..." - po uwięzieniu w bardzo złych warunkach na wileńskich Łukiszkach i w innych więzieniach, została przewieziona na 10 lat do obozu koncentracyjnego, z jednoczesnym pozbawieniem praw obywatelskich na pięć lat. Skierowana została do obozu specjalnego w Mordwińskiej ASRR, bez prawa do korespondencji. Po odbyciu dziesięcioletniego wyroku została skierowana do Krasnojarskiego Kraju na Syberii, do obowiązkowej pracy w kołchozie. Była tam jedyną Polką. Wreszcie pewnego dnia w listopadzie 1955 r. dostała wiadomość, że na skutek starań z Polski za trzy dni ma wyjechać do kraju. Odwieziono ją ciężarówką do Krasnojarska.
Mąż pani Dolińskiej walczył w kampanii wrześniowej do października 1939 r., po czym przeszedł granicę węgierską. Stąd dostał się do Francji. Brał udział w walkach o linię Maginota, a po upadku Francji przedostał się do Egiptu, następnie do Wielkiej Brytanii. Po wojnie tam też się zatrzymał. Zmarłjesienią 1956 r.
Do Gorzowa los rzucił ją ze względu na matkę, która tutaj przebywała w szpitalu i której była potrzebna pomoc. Początkowo były trudności ze znalezieniem i mieszkania i pracy. Dzięki życzliwości państwa Królów zamieszkała u nich, przy licznej rodzinie. Otrzymała wreszcie pracę w "Stilonie", początkowo na etacie laborantki, później w dziale informacji naukowo-technicznej.
Z gorzowskim Klubem Inteligencji Katolickiej związana jest od początku zabiegów o jego rejestrację w r. 1976, aż do chwili obecnej. Po uzyskaniu zgody na rejestrację była zawsze w jego zarządzie, bardzo czynnie uczestnicząc we wszystkich pracach, szczególnie przy organizowaniu Gorzowskich Dni Kultury Chrześcijańskiej. W czasie organizowania studium nauk społecznych, które ostatecznie zaczęło funkcjonować jako filia Wydziału Papieskiego we Wrocławiu, podjęła się prowadzenia lektoratu języka łacińskiego.
(Na podstawie rozmowy z Solenizantką)