Życie
Klubów
|
|
o. Prof. Jan Andrzej Kłoczowski OP
Jasna Góra, 29 kwietnia 1999
Wykład wygłoszony w czasie XIX Pielgrzymki Klubów Inteligencji Katolickiej na Jasną Górę
Dziękuję bardzo za zaproszenie, dziękuję bardzo za zainteresowanie filozofią a przede wszystkim dziękuję Ojcu Świętemu, że jako wytrawny filozof napisał list do filozofów a filozofowie mają o czym mówić i mają czym się dzielić z wszystkimi, albowiem również i ten wniosek wypływa z Encykliki, że w jakimś sensie - a jest to bardzo stara mądrość - wszyscy jakoś jesteśmy filozofami. Zacytowałem w tytule mojego wystąpienia fragment z pism św. Tomasza z Akwinu, z kolei też przytoczony przez wielkiego odnowiciela myśli tomistycznej XX wieku, Etienne Gilsona, w czasie przyjmowania do Akademii Francuskiej, gdzie powiedział "ulubionym tworem Bożym jest rozum". Chciałbym wybić bardzo mocno tę myśl jako jedną z zasadniczych, jak sądzę, wniosków, który wypływa z Encykliki
"Fides et Ratio", nie tylko dla filozofów czy teologów, ale powiedziałbym w ogóle, szerzej, dla kultury wiary i, dalej również i dla pewnego stylu duszpasterstwa. Sądzę bowiem, że tak bardzo skierowana do filozofów i teologów Encyklika zawiera również bardzo mocno pewien program duszpasterski.Encyklika jest zaadresowana do czcigodnych braci w biskupstwie. Jak państwo wiecie - encykliki są różnie adresowane, te społeczne, adresowane są najczę$ciej do wszystkich ludzi Kościoła, do wszystkich wierzących i do y,rszystkich.ludzi dobrej woli. Zastanowiło mnie jednak - wiedząc, że Encyklika poświęcona jest problemowi relacji między wiarą i rozumem - dlaczego skierowuje się Papież z tym pismem do biskupów a nie do teologów i filozofów. Dlaczego nie pisze do tych, którzy na co dzień muszą się spierać z problematyką, o której jest mowa na stronach tego dokumentu. Czyż - pomyślałem - biskupi nie mają ważniejszych kłopotów, niż zajmowanie się tak wysoce teoretyczną pozornie problematyką jak stosunek rozumu do wiary? Każdy biskup diecezjalny ma rektora seminarium, który ma się martwić, jak ustawić program aby zmieściła się odpowiednia ilość godzin dla filozofii i dla teologii. Ale poszedłem po rozum do głowy i uświadomiłem sobie rzecz oczywistą, że przecież zadaniem biskupa jest nie tylko administrowanie diecezją: on jest przede wszystkim przewodnikiem ludu, który ma prowadzić do Chrystusa. A Chrystus powiedział o sobie, że jest Prawdą.
Relacja rozumu do wiary nie jest - a przynajmniej nie powinna być - przedmiotem tylko czysto teoretycznych dywagacji, bowiem to jest fragment jakiejś obszerniejszej debaty, która dotyczy relacji w ogóle - natury i łaski, kultury i Ewangelii, a więc dotykających najbardziej doniosłych problemów dla określenia bycia
Kościoła w świecie, dla określenia sposobu bycia Kościoła w świecie. Papież bardzo mocno zwraca uwagę, że bez filozofii - a generalnie bez kultury intelektualnej człowiek wierzący jest bezbronny w relacji z kulturą otaczającego go świata, nie rozumie zachodzących w nim przemian, nie rozumie często dramatycznych pytań które sobie stawia dzisiejszy człowiek. Wiara bez kultury może się urzeczywistniać w postawie niepokojącej, przejawiającej - fragment z Encykliki - "brak zainteresowania współczesną myślą i kulturą- który to brak zainteresowania prowadzi do zaniku jakichkolwiek form dialogu lub też do bezkrytycznego przyjmowania wszelkich poglądów filozoficznych". To zdanie z Encykliki, wydaje mi się, w bardzo mocny sposób uzasadnia jej doniosłość, nie tylko w czysto akademickim obszarze całej relacji filozofii i teologii ale dotyka w ogóle problemów kultury. Papież zjednej strony chce uniknąć w stosunku do współczesnych prądów filozoficznych, myślowych, kulturalnych jakiegoś bałwochwalstwa i bezkrytycyzmu w przyjmowaniu wszystkiego, z drugiej strony zaś - niemoty czyli nieumiejętności zrozumienia jak i nawiązania dialogu. A ta druga forma, nieumiejętność nawiązania dialogu, przeradza się bardzo często w agresję.Myślę, że nie jest trafne odczytanie Encykliki jako krytyki różnych współczesnych nurtów filozoficznych. Owszem, znajdują się tam różne elementy krytyczne, ale nie jest to chyba istotne. Wydaje mi się, że jest niesłychanie ważne, by przeczytać
"Fides et Ratio" przede wszystkim jako dokument wewnątrzkościelny, w którym Papież chce przede wszystkim nam wierzącym, od biskupa, po wszystkich którzy jakoś świadomie chcą uczestniczyć w życiu Kościoła, uświadomić doniosłoŚĆ tego problemu i naszą odpowiedzialność za kształt kultury wiary. Bo chyba o to chodzi. To jest wielka Encyklika, która dotyczy problemów kultury wiary. Problemy związ"ane z kryzysową sytuacją współczesnej filozofii są w tle tej szero~ kiej panoramy zagadnienia relacji rozumu i wiary - jedynie w tle.Uczestnik Soboru Watykańskiego II, biskup Karol Wojtyła - pozwólcie Państwo na małe wspomnienia retro - znał książkę "Filozofia w dobie Soboru" napisaną przez dwóch wybitnych polskich filozofów, z których jeden był świeckim audytorem Soboru - myślę o profesorze Stefanie Swieżawskim oraz o profesorze Jerzym Kalinowskim. Profesor Swieżawski uczestniczył w Soborze, w pracy komisji, która przygotowywała tzw . Schemat XIII (kto pamięta - to pamięta co to znaczyło), który zaowocował Konstytucją o obecności Kościoła w świecie współczesnym. Tamże, w komisjach, była bardzo mocna dyskusja na temat roli filozofii, szczególnie filozofii tomistycznej, w całej kulturze katolickiej a przede wszystkim w nauczaniu katolickim, nauczaniu teologii. I z bardzo wielu ust padały stwierdzenia, że właściwie filozofia jest w nauczaniu teologii, w kulturze katolickiej zupełnie niepotrzebna - czy niewiele potrzebna. Obydwaj profesorowie napisali tę książkę po francusku, dokładnie w tym celu, aby jakby obronić filozofię dla kultury katolickiej. Oczywiście, trzeba powiedzieć, że w tejże książce dwaj profesorowie, nawiązując do twórczego
nurtu myśli tomistycznej, którego jest bardzo dużo, przede wszystkim do tomizmu egzystencjalnego, bardzo mocno odcinali się od różnych niewątpliwych nadużyć, jakimi było przyznanie w sposób nieco biurokratyczny specjalnego miejsca w nauczaniu katolickim filozofii św. Tomasza. Niedopuszczalne chyba - zupełnie Kościół od tego odszedł - były wszelkie próby jakby dekretowania jakiejś filozofii jako obowiązującej. Broniąc więc przed pewnymi nadużyciami - dwaj profesorowie podnosili ogromne znaczenie kultury metafizycznej, kultury filozoficznej dla życia Kościoła. Ta książeczka, które zresztą ukazała się 30 lat temu po francusku, dopiero przed kilku laty została wydana po polsku w Bibliotece "Więzi".Mówię o tym dlatego, że jedną z przyczyn, dla których Papież zdecydował się napisać Encyklikę
"Fides et Ratio" jest pewna konstatacja stanu, który nastąpił jednak w bardzo wielu kościołach lokalnych po Soborze. Przytaczam fragment Encykliki: "W okresie po Soborze Watykańskim II w wielu szkołach katolickich można było zauważyć pewien regres w tej dziedzinie (nauczania filozofii) co było wyrazem mniejszego poważania., nie tylko dla filozofii scholastycznej ale w ogóle dla studium filozofii, jako takiej. Ze zdziwieniem i przykrością muszę stwierdzić, że wielu teologów podziela ten brak zainteresowania filozofią."W Polsce ratio studio rum seminariów polskich w dalszym ciągu program przewiduje jako dwa pierwsze lata studiów - studium filozofii jako wstęp do studium teologicznego. Natomiast w bardzo wielu krajach studenci teologii nawet na uniwersyteckich pięcioletnich studiach spotykają się zaledwie z kilkoma godzinami ogólnego wykładu filozoficznego. Wykładane są takie przedmioty jak historia dogmatu, bardziej od strony historycznej, od tej strony, która się nazywa "teologią źródeł",. Natomiast to owocuje również w samej teologii tym, że teologia mniej .zajmuje się tym kontemplacyjnym, czy jak inni by powiedzieli - bardziej rozumowym - sposobem zgłębiania prawd wiary .
Papież tę sytuację przyjmuje - jak konstatuje - ze zdziwieniem i przykrością. Stąd podjęcie tego tematu, jako bardzo istotnego, nie tylko zresztą w nauczaniu kandydatów do stanu duchownego czy teologów świeckich. Ale Papież daleki jest od tego, żeby ograniczyć się do dawania jakichś porad natury czysto praktycznej, nie dyskutuje na temat tak szczegółowy jak program zajęć na wydziałach teologicznych, sięga głębiej. U Jana Pawła II to jest szalenie ważne, zawsze pamiętać musimy, że o czymkolwiek mówi - wszystko ma niesłychanie głębokie osadzenie w Jego teologii antropologicznej, w jego mocnym, zdecydowanym widzeniu człowieka. Pamiętajmy, że bardzo istotnym elementem w Jego nauczaniu jest to nieustanne pokazywanie głębokiego związku pomiędzy tajemnicą Boga i tajemnicą człowieka, niesłychanie mocnej korelacji pomiędzy tymi dwoma rzeczywistościami. Wyraża się to w ten sposób, że Bóg odsłonił nam ze swojej tajemnicy tyle tylko, ile człowiekowi jest potrzeba, aby zrozumiał siebie i znalazł drogę do Boga.
A więc - jak zaczyna, mówiąc o filozofii, myśleć Jan Paweł II ? Zaczyna od tego, co nazwałbym "filozofią w człowieku", od pytania, jakie sam człowiek sobie stawia. Czytamy: "Prawda jawi się człowiekowi najpierw pod postacią pytania: czy życie ma sens? ku czemu zmierza?" Ciekawa reinterpretacja samego punktu wyjścia filozofii. Mówi się często, za Arystotelesem, Platonem przede wszystkim i Grekami, że to zdziwienie światem rodzi myślenie filozoficzne. Inni mówili - że wątpienie, jak u Kartezjusza. Jeszcze inni - że niezrozumienie. Papież mówi: pytanie o sens, które w filozofii ogniskuje się jako pytanie o prawdę. To jest bardzo ważne, dlatego że w myśleniu filozoficznym Jana Pawła II a przedtem Karola Wojtyły bardzo często ten wątek antropologiczny się pojawia. Gdy mówi na przykład o sensie studium folozofii - właściwie każdego - to mówi (cytuję) "prowadzi do głębszego rozumienia, interpretacji osoby, jej wolności, jej relacji ze światem i z Bogiem". Można by więc zaryzykować takie powiedzenie: punktem wyjścia jest pytanie o sens. Pytanie o sens. Jest w nim w takim razie antropologia, zastanowienie się człowieka nad sobą, nad tajemnicą swojego bytu. I dopiero jakby w dalszej kolejności, począwszy od tej refleksji, należy opisywać i wyjaśniać różne typy relacji w które człowiek wchodzi. Relacja do innych ludzi, do świata, wreszcie - przede wszystkim - do Boga.
Można by powiedzieć, że to jest jakby też i próba ukazania przez Jana Pawła II (czyli filozofa, przecież pamiętajmy o tym, że jest On zawodowym i naukowo przygotowanym w akademicki sposób filozofem, który jakby odsłania, zawsze zwraca uwagę na konieczność o~cia tego żywego pytania, które jest w człowieku), - pytania przede wszystkim o sens. Cóż znaczy, że jesteśmy bytem przygodnym, który nie nosi w sobie racji swego istnienia czyli nie umie sobie odpowiedzieĆ, sam z siebie, skąd jestem, do czego zmierzam? W ten sposób proponuje się nam, byśmy wtajemniczali młodych ludzi w trudną sztukę myślenia filozoficznego, i ciekawe, bowiem to myślenie zaczyna się zawsze w człowieku a więc w tym sensie jest subiektywne ale nie subiektywistyczne. Bowiem ma prowadzić nie do monologu człowieka z samym sobą, lecz do dialogu z innymi, ze światem. Celem takiego nauczania, każdego poważnego nauczania filozofii - jest kult wobec prawdy, rodzaj umiłowania, miłości prawdy. Oznacza to coś znacznie ważniejszego, niż przywiązanie do jakichś szczegółowych i werbalnych rozwiązań tej czy innej szkoły, czy teżjak mówiono w starożytności - sekty filozoficznej. Ostatecznie chodzi o to, aby człowiek umiał wytworzyć w sobie otwarcie na rzeczywistość. Skoro prawda - w tym klasycznym sformułowaniu prawdy - to odpowiednio~ć rzeczy i umysłu, adaequatio rei et intelectus - to właśnie O to chodzi ostatecznie. W prawdzie pytamy O to, jak rzeczy się mają, a więc jaka jest rzeczywistość.
Bardzo ważne jest przede wszystkim to otwieranie na rzeczywistość, mniej na takie czy inne przekonania. Ktoś złośliwie powiedział, że myślenie nie polega na tym, aby dochodzić do tego, co jeden myśliciel niemiecki ma do powiedzenia o drugim myślicielu niemieckim. Nie w sensie erudycji - oczywiście, fachowy filozof musi znać również i debatę na dany temat, nie może naiwnie otwierać jakichś tematów, które już zostały gdzieś bardzo dawno odkryte, tym niemniej chyba to, co jest najistotniejsze dla filozofii to jest odsłanianie rzeczywistości taką, jaką jest i poszukiwanie tego, by umiał człowiek znaleźć prawdę. Szczególnie to jest ważne wolę sobie to przytoczyć - w dokumencie
Pastores dabo vobis Papież, pisząc o wychowaniu młodych ludzi, kandydatów do kapłaństwa mówił: "Jeżeli się nie jest pewnym prawdy - jak można położyć na szali całe swoje życie? i znaleźć siłę, by stawiać poważne pytania dotyczące życia swojego i innych ludzi?" Kryzys wiary, kryzys powołania jest często kryzysem prawdy, wdarciem się jakichś wątpliwości, czy rzeczy mają się rzeczywiście tak właśnie?Jaka filozofia w takim razie ma odpowiedzieć na to pytanie w człowieku, jaka filozofia może poprowadzić człowieka do tego odsłaniania rzeczywistości, (która to rzeczywistość zawsze będzie jakoś niewyrażalna do końca, bowiem to co rzeczywiste - niesłychanie wykracza poza możliwości werbalnej ekspresji, wyrażania wszystkiego w słowach) - ale do przybliżania się do tego co rz
eczywiste ?Papież ma bardzo wyraźną świadomość tego, że jednym z najbardziej znamiennych aspektów naszej obecnej kondycji jest kryzys sensu. Kryzys sensu. Ten kryzys stanowi poważne wyzwanie dla myślenia. Jak odpowiedzieć na to wyzwanie pozostając na gruncie rzetelnego uprawiania filozoficznego rzemiosła? Papież zwraca uwagę na bardzo mocną korelację tych dwóch słów: prawda i sens. Tylko odsłonięcie rzeczywistości, w jej najgłębszym ~spekcie poznawczym daje perspektywę w której rysuje się człowiekowi odpowiedź na najgłębsze pytanie: o sens. Tu właśnie pada ważne stwierdzenie: filozofia musi przede wszystkim odzyskać wymiar mądrościowy, jako poszukiwanie ostatecznego i całościowego sensu życia. To niesłychanie ważne, i wielu filozofów, również jakby z poza kręgu kultury katolickiej czy kultury wiary podnosiło z ogromnym szacunkiem ten aspekt Encykliki, w którym Papież jakby żąda, domaga się, woła, błaga: filozofowie, nie zapominajcie o tym, że jesteście powołani do tego aby poszukiwać mądrości, która jest wiedzą innego rodzaju niż wiedza czysto naukowa, do której, oczywiście też z największym szacunkiem trzeba podchodzić, ale tym czymś specyficznym w filozofii, której sama nazwa przecież tak brzmi:
philo sophia, umiłowanie, przyjaźń mądrości. Czy nie ugrzęźliście w akademickich i czysto uniwersyteckich jakichś dyskusjach? Szukajcie tego, filozofia musi przede wszystkim odzyskać ten wymiar mądrościowy.
Współczesny filozof często jest sceptykiem który teoretycznie rozważa rÓŻne koncepcje i ideologie. Jest to zadanie bardzo istotne i wiemy, jak bardzo ważną
rolę odgrywali, równiez i w Polsce, myśliciele którzy uporczywą pracą myśli burzyli bastiony pseudo filozoficznej ideologii marksistowskiej. Ale przecież filozofia ma za zadanie nie tylko krytykować. To też ważny element, ale nic tylko on jest istotny. Filozofia nie może ograniczyć się tylko i wyłącznie do jakiejś pracy analitycznej - jak to sądzą przede wszystkim filozofowie kręgu anglosaskiego, gdzie filozofia przede wszystkim jest filozofią języka. Myślę, że potrzebne jest przyporunienie właśnie tej filozofii która jest potrzebna człowiekowi do tego, aby być i wciąż na nowo uczyć się tego bycia człowiekiem.Jak Paweł II bardzo mocno podkreśla, że w filozofii nie można ograniczyć się tylko do pracy krytycznej i analitycznej. Filozofii jest potrzebny wymiar mądrościowy . Czyli wracamy jeszcze do tego elementu - bo Papież to bardzo mocno podkreśla - poszukiwania ostatecznego i całościowego sensu życia. Do tego mogą prowadzić różne drogi. Bogactwo szkół i kierunków filozoficznych było zawsze bogactwem różnych rodzin czy narodów. W katolicyzmie od zawsze współistniały różne szkoły. Byli platonicy, wielki Tomasz z Akwinu zachwycił się twardą, niesłychanie precyzją pracą rozumu arystotelesowskiego, różne drogi mogą do tego prowadzić: Ale wszędzie ważne jest, aby ukazywać ten głęboki sens mądrościowy .
Dalej bardzo wyraźnie Papież przypomina, że ta filozofia, która ma odpowiadaĆ człowiekowi na pytanie o prawdę bycia, czyli właśnie o ten sens, musi wrÓcić do głębokiego wymiaru metafizycznego. Potrzebna jest filozofia o zasięgu prawdziwie metafizycznym, to znaczy umiejąca wyjść poza dane doświadczenie., aby w swym poszukiwaniu prawdy odkryć coś absolutnego, ostatecznego, fundamentalnego. Spodziewam się, że ten postulat może się spotkać z dwojaką reakcją filozoficznych mistrzów i czeladników. Jedni przyklasną temu z radością, odnajdując w tym potwierdzenie swy~h "wysiłków i dokonań, ale inni wzruszą ramionami, uważając takie żądania za relikt starych marzeń filozofów. Rozum pozostanie. Wciąż na nowo podnosi się ten wielki głos: potrzebujemy filozofii pierwszej, potrzebujemy metafizyki. Choć bardzo różna może być ta metafizyka. Może być tomistyczna, a może być taka, której Siostra Teresa Benedykta od Krzyża, czyli Edyta Stein, poszukiwała bardziej w kierunku platońsko-augustyńskim.
Papież opisując ten bardzo istotny kierunek rozwoju myśli filozoficznej XX wieku zdefmiował to tak: "Wielkie wyzwanie, jakie stoi przed nami u kresu obecnego tysiąclecia, wyzwanie równie nieuniknione jak pilne, polega na przejściu od fenomenu do fundamentu. " Profesor Władysław Stróżewski jest zdania, że to jest najważniejsze w ogóle zdanie z całej Encykliki. Przejście od fenomenu do fundamentu. Nie można zatrzymać się na samym doświadczeniu, także wówczas, gdy wyraża ono i ujawnia wewnętrzność człowieka, jego duchowość. Refleksja racjonalna winna docierać do poziomu istoty duchowej i do fundamentu który jest jej podłożem.
Można by powiedzieć, że to, co Papiez wyraził w tych zdaniach sam urzeczywistnił w dużym stopniu w swojej znakomitej pracy "Osoba i czyn", która była
właśnie sekwencją znakomitych opisów i analiz, która poprzez analizę czynu ludzkiego próbowała dojść do opisu tego czym jest człowiek w swym bycie osobowym, w samej istocie. "Osoba i czyn" jest jednym z najważniejszych dokonań filozoficznych Wojtyły, i jak sądzę - dokonań filozofii polskiej w XX wieku, naprawdę bardzo ważnym. I, ciekawe, że właśnie na gruncie tej swojej pracy Papież - przepraszaro, jeszcze wtedy profesor Wojtyła - starał się zlać w jedno dwa takie rozszczepione (to jest Jego określenie) nurty filozofii ten wielki, klasyczny, skoncentrowany na analizie bytu i ten, który narodził się w nowożytności, a który kładzie duży nacisk na problem świadomości. W filozofii Wojtyły - analiza, opis tego, co jawi się w świadomości, ma prowadzić do uchwycenia tych wewnętrznych metafizycznych struktur, zajmować się głównie antropologią, przede wszystkim człowiekiem. Jest to moim zdaniem bardzo interesująca koncepcja i w ciekawy bardzo sposób analogiczna do drogi myślowej świętej Edyty Stein, która też zaczynała od fenomenologii by dojść do analizy bytu skończonego i bytu wiecznego w ostatniej swojej bardzo ważnej i bardzo trudnej pracy, którą zostawiła.Jan Paweł II wierzy, że konary rozszczepionego drzewa filozofii mają wspólny korzeń i sądzę, że to jest też bardzo wielkie przesłanie Encykliki. To, do czego Papież nawiązuje to nie jest oczywiście mechaniczne zlepienie tego potężnego rozszczepienia ale cierpliwe poszukiwanie u samych korzeni drzewa poznania, aby ono mogło na nowO stać się drzewem życia. Metaforycznie rzecz biorąc można by również i tak opisać ten sens Encykliki: drzewo poznania w tej filozofii, która zgubiła poszukiwanie prawdy i sensu, to drzewo filozofii, będąc drzewem poznania - przestało być drzewem życia. A przecież mądrość ma prowadzić do życia.
W tym kontekście Papież mówi o świętym Tomaszu z Akwinu. I mówi - i to
. .
jest jedno z tych pięknych określeń, które niewątpliwie (to jest moje głębokie przekonanie) pochodzą wprost od ręki Głównego Autora - mówi o nieprzemijającej nowości jego myśli. To ciekawe i piękne sformułowanie. Nie grozi, nie mówi "pamiętajcie o Tomaszu, nie zapominajcie", nie, On mówi "przyjrzyjcie się, jaki on jest twórczy, " Albowiem w filozofii postęp nie jest taki prosty, jak w technice. Wiadomo, że Word Perfect 5.1 jest gorszy od Worda Perfecta 8 ileś tam, i wiadomo, że to gdzieś odchodzi do lamusa. Natomiast Arystoteles czy Platon ?
I podobnie mówi Tomasz. Tomasz - nieprzemijająca nowość. A więc aktualność, w tym sensie.Ważne jest właśnie przypomnienie Tomasza. Nie po to, by ten Tomasz miał zostać kolejny raz ogłoszony urzędowym filozofem. Nie ma urzędowej filozofii Kościoła. Są natomiast myśliciele, których myśl naznaczona jest wciąż taką nieprzemijającą nowością, która prowadzi do pełni prawdy.
Tyle Papież mówi o filozofii. A co ważnego o teologii ? Bardzo dużo o teologii. pisze Papież: "Koncentrowałem się bardziej na filozofii, jestem bowiem wykładowcą Wydziału Filozoficznego i z pewnym zażenowaniem wchodzę na działkę kolegów sąsiedniego Wydziału, tym niemniej, oprócz tego, że wykładam filozofię -
jestem księdzem katolickim i w związku z tym teologia też jakby jest moim punktem zainteresowań" . Bardzo mocno podkreśla Papież znaczenie refleksji racjonalnej dla myśli teologicznej. Można by powiedzieć, że także ta refleksja jest bardzo mocno osadzona w debacie antropologicznej. To znaczy: rozum jako pewna władza człowieka, której zrozumienie pozwoli nam także zrozumieć człowieka. Wszelkie akty potępiania rozumu od strony ludzi wiary (na przykład wielcy refornlatorzy: Luter, Kalwin potępiali rozum) - z czego to wynikało? Z pewnych przesłanek teologicznych, przede wszystkim z takiego opisania, relacji pomiędzy łaską i naturą, w którym wykazywano, że natura została nie tylko zraniona, ale zniszczona przez grzech pierworodny i rozum jest po prostu diabelską siłą w człowieku. Rozum musi być zniszczony, aby mogła zostać i rozkwitnąć wiara. Teologia rozumu, głoszona przez główny nurt ortodoksyjny chrześcijaństwa jest inna; nie wszyscy może powiadają to tak mocno jak święty Tomasz z Akwinu, że najdoskonalszym tworem Bożym jest rozum, tym niemniej rola rozumu, jako naturalnej funkcji myślenia człowieka w procesie przyjmowania wiary, rozumnego przyjmowania wiary, jest bardzo potrzebna.Papież zwraca uwagę na bardzo niebezpieczny nurt, który w myśli nowożytnej się rozwinął a który chyba bardzo precyzyjnie wyraził Kant we wstępie do
II wydania "Krytyki czystego rozumu". Kant napisał: "Musiałem zniszczyć rozum, aby zrobić miejsce dla wiary". Papież przypomina, że istniał cały wielki nurt swoistej apologii wiary, która polegała na tym, żeby odrzucać rozum a wierze dać miejsce w zupełnie innym obszarze, takim, który nie podlegałby jurysdykcji rozumu, nie podlegałby osądowi rozumu. Papież powiada, że to prowadzi do bardzo zasadniczego Pęknięcia w ogóle w kulturze i sprowadzenia wiary gdzieś na margines czystego subiektywizmu, przy niemożności posługiwania się językiem, który byłby językiem Otwartym również na inne poglądy, na dialog z innymi ludimi. Tego typu sentymentalizacja wiary prowadzi do niebezpiecznych postaw, które możemy często zaobserwować, a które się wyrażają w określeniu - w moim przekonaniu nieszczęśliwym - "uczucia religijne" , "obraza uczuć religijnych". Kiedyś ośmieliłem się powiedzieć, że ja osobiście nie posiadam żadnych uczuć religijnych, ale Ojciec Jacek Salij zgromił mnie niesłychanie surowo, tym niemniej wyrażanI się tak, ja mam słabo w każdym razie rozwinięte uczucia religijne, natomiast bardzo mocno ugruntowane przekonania religijne. Wiara naprawdę nie jest zespołem uczuć. My wszyscy oczywiście jesteśmy dziećmi romantyków, którzy uczyli nas, że "czucie i wiara więcej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko". Można by wręcz zaryzykować, że cała Encyklika jest polemiką z tym dwuwierszem Mickiewicza. W skr6cie o to chodzi, że: kolego wieszczu, bardzo cię lubiłem i miałem w katedrze na Wawelu twoje szlachetne truchło i pilnowałem tego, aleś ojcem Kościoła to nie jest. Czucie i wiara. Wiara nie jest bliżej czucia. Wiara musi być myśląca. Ojciec Święty cytuje świętego Augustyna: "Sama wiara nie jest niczym innym, jak przyzwoleniem myśli". Każdy kto wierzy - myśli. Myśli wierząc, myśli i myśląc - wierzy .A więc teologia winna posługiwać się rozumem. Z jednej strony - wtedy. gdy w rozumny sposób przyjmuje wszystko to, co jest przekazane przez Objawienie, z drugiej strony zaś wtedy, gdy próbuje zrozumieć sens samej
wiary: fides querens intelectum. Wiara, która poszukuje zrozumienia.Tyle tych uwag dotyczących teologii. Papież bardzo mocno zwraca uwagę na to, że cały ten nurt subiektywizacji wiary prowadzi do fideizmu czyli do podkreŚlania samej wiary bez żadnej współpracy z rozumem.
I to była prosta droga, która prowadziła do ateizmu, albowiem prowadziła do tego, że sprowadzało się wiarę do mitologii i jakichś subiektywnych przeżyć. Od razu mogli włączyć się w to na przykład psychologowie, tacy jak Wiliam James, który powiedział, że: cóż to jest wiara? to jest przeżywanie odmiennych stanów świadomości. Nie zgadzam się z tym. Wiara jest rozumnym przyjęciem Bożego Objawienia. Nie wyklucza pracy rozumu. Proszę Państwa, powiedziałem o tym, że Encyklika, napisana do biskupów skierowana jest oczywiście także do tych, którzy są odpowiedzialni za wychowanie w katolickich uczelniach. Ale w czasie rozmowy z grupą młodych ludzi w Gdańsku usłyszałem bardzo interesującą uwagę pewnego studenta, który mówił: proszę Ojca, ja mam nadzieję, że również i duszpasterze przeczytają tę Encyklikę, albowiem zaczyna się w Polsce dość niebezpieczny trend duszpasterski, który polega na uciekaniu w takie emocjonalne i łatwe przeżycia. Trochę pośpiewamy, trochę poklaskamy, a gdzie jest praca nad kulturą wiary? Gdzie jest praca nad tym, aby wobec tych wszystkich wyzwań, przed którymi stajemy, które są trudne - wciąż na nowo pogłębiać to rozumienie człowieka? . Rozumienie przez człowieka siebie, sensu swego życia? Jak poszukiwać języka, który byłby również i językiem dialogu, sporu, obrony: ale i przekonywującego? Wiara bez rozumu, bez języka filozoficznego bardzo łatwo staje się wiarą niemą, a aby wiarę głosić - trzeba mieć język. A trzeba mieć język taki, który jest zrozumiały i może być zrozumiały dla słuchających. Wiara nie jest krzykiem, wiara nie jest wyrazem stanu mego subiektywnego serca. Wiara mówi o świecie takim, jaki jest, czyli jest rzeczywisty. I dlatego sprawa kultury wiary a tym samym relacja między rozumem i wiarą, filozofią i teologią - to jest problem, który staje chyba przed każdym z nas.Myślę, że zadanie moich słuchaczy, którzy reprezentują Kluby Inteligencji Katolickiej, chyba jest niesłychanie ważne dla kultury wiary w naszym Kościele i w naszej Ojczyźnie. Zachęcam więc do bardzo uważnej lektury tej Encykliki. To nie jest tylko do profesorów filozofii i teologii, nie jest tylko do biskupów, to jest naprawdę do nas wszystkich napisany wielki manifest o tym, jaka ma być nasza wiara ijaka ma być nasza kultura wiary.