Życie Klubów
październik 1999
nr 16
Pismo Porozumienia Klubów Inteligencji Katolickiej


Życie Klubów Spis treści Strona Główna

 

 

KIK Warszawa

 

W dniu 3 listopada 1998 spotkaliśmy się w warszawskim KIKu z uczestnikami Kongresu Europejskiego Stowarzyszenia Teologii Katolickiej, prof. Anielą Dylus i ks. prof. Helmutem Jurosem z ATK w Warszawie. Odbył się on w Nijmegen w Holandii. Przekazujemy poniżej zapis magnetofonowy tego interesującego spotkania.

 

O Kongresie Teologów Europejskich

    Witam prelegentów - panią profesor Anielę Dylus i księdza profesora Helmuta Jurosa, którzy przedstawią nam istotne treści Kongresu Teologów Europejskich w Holandii w Nijmegen. Miałam też tam jechać, ale zdrowie mi nie dało. Tym bardziej cieszę się na to, co usłyszymy tu od naszych prelegentów. Oddaję więc im głos.

 

Prof: Aniela Dylus

    Co to jest Europejskie Stowarzyszenie Teologii Katolickiej? Powstało 1 grudnia 1989 roku. Czyli za rok będzie obchodziło dziesięciolecie. Powstało w pewnym specyficznym kontekście. Tak jak wielu innych przedstawicieli różnych dyscyplin tworzy różne stowarzyszenia tak jak istnieje na przykład europejskie stowarzyszenie etyki, tak również teologowie, których w Europie jest bardzo dużo postanowili stworzyć takie Europejskie Stowarzyszenie Teologii Katolickiej. Początek powstania tego stowarzyszenia wiązał się z pewnymi znakami zapytania, z pewnym niepokojem, które kierowano wobec tego stowarzyszenia. Jak państwu zapewne wiadomo w teologii, która jest bardzo różna, różnie uprawiana, istnieją różne kierunki teologiczne. Jest to pluralistyczna teologia. Między niektórymi jej kierunkami a magisterium Kościoła, które jest powołane do tego żeby czuwać nad czystością wiary, dochodzi do pewnych napięć. W okresie tworzenia się Stowarzyszenia były wobec Stowarzyszenia artykułowane krytyczne pytania. Ja sobie przypominam po pierwszym kongresie, bo kongres o którym chcemy mówić w tej chwili to był trzeci już kongres, w trakcie pierwszego kongresu w homilii wypowiedział się biskup Stuttgartu, który nas gościł. I on właśnie zasygnalizował to, że stawia się krytyczne pytania wobec tej teologii i tego stowarzyszenia. On powiedział następujące słowa: „Założenie Europejskiego Stowarzyszenia Teologii Katolickiej dla wielu było zaskoczeniem, dla niektórych okazją do krytycznych pytań, albo nawet do złych obaw. Dla mnie było ono w pierwszym rzędzie niezbędną koniecznością i nakazem chwili”. Powstanie Stowarzyszenia było rezultatem wysiłków budowania w obrębie teologii jedności w wielości.

    Pozwolę sobie państwu zaprezentować niektóre zapisy statutu. Bardzo krótko, żeby zasygnalizować jakie są cele Stowarzyszenia. Może powiem, że każdorazowo jego siedzibą jest państwo, z którego wywodzi się przewodniczący, prezydent. A więc najpierw to było stowarzyszenie z siedzibą w Tybindze, potem przez następną kadencję w Nijmegen i teraz przeniosło się do Wiednia bo stamtąd wywodzi się nowy przewodniczący. Obecnie skupia ono około 750 teologów europejskich i podejmuje wysiłki integracyjne. Integracyjne zarówno w obrębie nauk teologicznych jak i na płaszczyźnie kościelnej ale także kulturowej i społecznej. Istotą rzeczy tak jak powiedziałam jest status, który precyzuje jego cele. Stowarzyszenie pojmuje teologię w duchu wielorako ukształtowanej tradycji katolickiej jako intelectus fidei uprawianą odpowiedzialnie, pod względem wyznaniowym i kościelnym. Celem stowarzyszenia jest popieranie teologicznych badań naukowych na płaszczyźnie europejskiej aby współdziałać przy odnowie Kościoła i społeczeństwa. Czyli stowarzyszenie to jest rodzaj forum dialogu teologicznego w Europie. Jest otwarte dla różnych kierunków teologicznych. Stowarzyszenie pielęgnuje wymianę myśli, wymianę doświadczeń między członkami. Szczególnie popiera wspólne projekty badawcze, wyniki pracy w obrębie naukowej teologii. Popiera badania w obrębie poszczególnych dyscyplin teologicznych. W interesie całej teologii zachęca do pracy interdyscyplinarnej. Poszukuje kontaktów współpracy z już istniejącymi grupami teologów i w kraju i na płaszczyźnie międzynarodowej. (W statucie jest również zaakcentowany ekumeniczny wymiar). Stowarzyszenie szuka rozmów z innymi religiami. Jest ukierunkowane ekumenicznie i popiera międzykontynentalny dialog teologiczny. Stowarzyszenie działa w ten sposób, że istnieją poszczególne sekcje krajowe i w ramach tych sekcji krajowych, zależnie od potrzeb, zależnie od palących zagadnień, sekcja krajowa sama kształtuje swoją pracę. Natomiast w ramach Stowarzyszenia odbywają się raz na trzy lata kongresy - o tym ostatnim chcemy państwu dzisiaj opowiedzieć. Poza tym w ramach zarządu i w ramach tak zwanego kuratorium raz w roku spotykają się przedstawiciele poszczególnych sekcji; omawiają problemy organizacyjne.

    Jeśli chodzi o konkretne działania. Stowarzyszenie wydaje półrocznik, biuletyn gdzie artykuły są w językach kongresowych: francuskim, angielskim, niemieckim, tak samo jak debaty w trakcie kongresu.

    Pierwszy kongres był poświęcony tematowi: „Wiara chrześcijańska w budowie Europy”. Wówczas jednym z referentów był ksiądz profesor Tischner i postawił wtedy teologom pytania, które były ważnymi pytaniami. Mianowicie: jak można jeszcze uprawiać teologię, jak należy uprawiać teologię, jak należy mówić o Bogu po Auschwitz, po gułagach. Postawił wtedy problem cierpienia, które zostało w refleksji teologicznej zachodniej troszkę wzięte w nawias. Myślę, że wystąpienie wtedy księdza Tischnera zmusiło teologów do pewnego rachunku sumienia. On mówił w okresie kiedy następowało radykalne nieprzestrzeganie praw człowieka i jakieś niesamowite rzeczy działy się za Żelazną Kurtyną. Teologia na Zachodzie zajmowała się wówczas celibatem księży, dopuszczeniem kobiet do święceń kapłańskich. W każdym razie ten wykład księdza profesora Tischnera został wówczas bardzo dobrze przyjęty.

    Drugi kongres we Freising koło Monachium dotyczył pytania: ”Czy Bóg jest obcym w naszym domu?” Bóg jako obcy w naszym domu!

    Natomiast trzeci kongres dotyczył tematu: „Wiara w Boga między tradycją a nowoczesnością”. Zdano sobie sprawę, że na progu trzeciego tysiąclecia stoimy wobec ważnego zadania hermeneutycznego. Zadania, z którym każde pokolenie wszystkich czasów, w każdym społeczeństwie bywa konfrontowane ciągle od nowa. Jest to pytanie o znaczenie wiary w Boga i o szukanie właściwych form wyrazu tego znaczenia. Hermeneutyczne zadanie zostało podjęte w podwójnej perspektywie, mianowicie w perspektywie wymiany między wczesnym chrześcijaństwem a chrześcijaństwem obecnym w nowoczesnej kulturze. Czyli przedmiotem rozważań było z jednej strony znaczenie jakie posiada wiara w Boga w kontekście społecznym i kulturowym wyznaczonym przez daleko idące procesy modernizacji, natomiast z drugiej strony zostało podjęte pytanie w jakim stopniu wczesne chrześcijaństwo właśnie przez swój pluralizm form i treści, chrześcijaństwo zakorzenione w rosnącym wówczas zróżnicowaniu kontekstów w społecznych, kulturowych ówczesnego czasu i miejsca; w jakim stopniu to wczesne chrześcijaństwo ma znaczenie normatywne dla wypełnienia tego hermeneutycznego zadania przed którym my dziś stoimy. Czyli, jeszcze raz powtarzam, odpowiedzi na pytanie o znaczenie wiary w Boga w tym zmieniającym się kontekście.

    Cała problematyka kongresu została podzielona na trzy bloki tematyczne:

. po pierwsze konfrontując ciągle to wczesne chrześcijaństwo z chrześcijaństwem współczesnym postawiono pytanie o znaczenie Boga z punktu widzenia poznawczo religijnego, z punktu widzenia ściśle teologicznego;

. po drugie tę konfrontację wczesnego chrześcijaństwa i nowożytnego chrześcijaństwa rozpatrywano z punktu widzenia kultycznego, różnych form wyrazu liturgicznego;

. po trzecie rozpatrywano tę konfrontację z punktu widzenia pytań etycznych, pytań moralnych, które stawiano wówczas i które stawia się dziś.

    I ta trójczłonowość była również obecna w problematyce poszczególnych referatów. Jako wprowadzenie to by było tyle.

Ksiądz profesor Helmut Juros:

    Tematyka była sformułowana niewątpliwie z punktu widzenia teologii zachodniej, jakkolwiek formuła była szeroka i obejmowała wszystkie opcje, jakie może mieć teologia Europy Centralnej albo Wschodniej. Tu może jeszcze trzeba dodać o samym Stowarzyszeniu. Ono powstało w sytuacji napięć między teologią uniwersytecką zachodnią, a urzędem nauczycielskim Kościoła. Na początku doszło nawet do pewnych ostrych scysji. Kojarzono genezę powstania tego Stowarzyszenia z deklaracją kolońską, Rzym obawiał się, że tu organizują się teologowie, aby niejako w formie związków zawodowych wystąpić w Kościele jednym frontem w stosunku do autorytetu Kościoła. I ten cień trwa nadal. Nie tyle może w teologii zachodniej, co w teologii między innymi polskiej. Trzeba powiedzieć, że sekcja polska jest bardzo słabo zorganizowana. Sekcja liczy dwadzieścia osób. Teologowie warszawscy są najbardziej reprezentowani. Lublin albo inne ośrodki dystansują się w obawie, że tego rodzaju podejrzenia mogą rzucić na nich także osobisty cień. I w tym sensie biernie zachowywali się; jakkolwiek byli także obecni na kongresie i zabierali głos. Organizatorom jak i prezydium tego Stowarzyszenia bardzo zależy na tym, aby doszło do wymiany doświadczeń i przemyśleń teologii zachodniej z teologią wschodnią. Raz po raz doszło to do głosu, nie mniej jednak ta obecność teologii - zwłaszcza polskiej - po której się spodziewają najwięcej aktywności niestety znacząca w tym kongresie jak i w ogóle w stowarzyszeniu nie była.

    Trzeba tu zaraz na wstępie wyjaśnić - że Stowarzyszenie w trakcie ostatniego kongresu ustosunkowało się też do innego ważnego problemu: Stolica Apostolska przypomina teologom, że są zobowiązani do posłuszeństwa wiary i do złożenia określonych przyrzeczeń w stosunku do władzy kościelnej, czyli po prostu do wierności wobec magisterium Kościoła. W związku z tym były pod koniec kongresu pewne tarcia; w jakiej formie teologowie mogliby na ten temat rozmawiać z magisterium Kościoła. Były różne propozycje. Ośrodki bardziej radykalne chciały, żeby znowu sformułować jakąś deklarację. Inni znowu sądzili, że wystarczy, iż zaprezentują w formie pisemnej swój punkt widzenia prefektowi Kongregacji do Spraw Wiary, czyli kardynałowi Ratzingerowi. Wreszcie skończyło się kompromisowo po wszystkich głosowaniach decyzją, że prezydium będzie prowadziło rozmowy w Watykanie z określonymi przedstawicielami magisterium Kościoła. By te sprawy jurydyczne na linii teologia uniwersytecka i urząd nauczycielski Kościoła; te napięcia były rozwiązywane w formie dialogu a nie w formie pewnych zarządzeń jurydycznych.

    Może najpierw przedstawię sam program. Były wykłady plenarne. Najwięcej pracy było jednak w grupach roboczych. Wszyscy uczestnicy wielkich kongresów wiedzą, że w tych grupach roboczych i drobnych komunikatach najwięcej przekazywano doświadczeń i przemyśleń. Ale ciekawe były też te wielkie, duże referaty. Pierwszy referat wygłosiła pani profesor Berylsen z uniwersytetu w Oslo - teolog katolicki - która mówiła o ubogaceniu tradycji przez ciągłą inkulturację i to w formie podwójnej. Mianowicie z jednej strony szukała w pierwotnym, wczesnym chrześcijaństwie, wskazywała na innowacje w patrystyce, ale uważa, że dzisiaj przyszedł czas, aby tę patrystykę uzupełnić matrystyką. To znaczy, że opowiedziała się zdecydowanie za większym uwzględnieniem w teologii i w ogóle w nauczaniu Kościoła opcji feministycznej. Ta pani mówiła z dużym temperamentem i niewątpliwie była znakomitą patrystką; jednak ona tą martystyką spowodowała w końcu negatywne wrażenie. Aczkolwiek cała ta teologia zachodnia jest zdecydowanie pro feministyczna. Drugi referat wygłosił profesor Rudolf Forte, bardzo interesujący teolog włoski z Neapolu, który jest również członkiem papieskiej komisji teologów. Bardzo dużo pisze i jest na pewno bardzo dobrze wykształconym i oryginalnym teologiem. Mówił na temat: „Myśl Boga pomiędzy krytycznym rozumem i kryzysem współczesnej racjonalności”. O tym jego wystąpieniu chciałbym później nieco więcej powiedzieć. Mniej interesujący był wykład profesor Metzkera ze Strassburga: „Pluralizm liturgiczny i kreatywność, ekspresyjność wspólnoty w Kościele pierwszego tysiąclecia”. Najbardziej kontrowersyjnym wykładem był referat amerykańskiego socjologa kultury - a nie teologa - który mówił w bardzo dziwnej formie i na taki dość mętny temat o dylematach inicjacji i wskazywał, że we współczesnych różnych formach kulturowych można odnaleźć takie elementy kulturowe, które powinny wejść w liturgię Kościoła, zwłaszcza w te procesy inicjacyjne wiary. Jego wypowiedzi być może dla amerykańskich studentów były formą przyjętą, ale nawet zachodni koledzy mieli trudności w ich recepcji. Bardzo ciekawy był wykład amerykańskiego teologa protestanckiego Miltza z Yale University: „Początki chrześcijaństwa a etyka chrześcijańska”. Mówił on o zmianach hermeneutycznych, bardziej z punktu widzenia teologii protestanckiej, o etyce dialogu, o etyce interpersonalnej. Wreszcie profesor Dietmar Muth, czołowy teolog etyki niemieckiej z uniwersytetu w Tybindze mówił na temat: „Religijna i moralna tożsamość. Etyczny wymiar wiary w Boga”. I w końcu przemawiał nasz dotychczasowy prezydent (przy czym chciałem zaznaczyć, że ustępującym wice prezydentem była dotychczas pani profesor Dylus; obecnie ze względów geograficznych odstąpiliśmy naszą obecność w prezydium kolegom ze Słowenii, dlatego że oni i tak bliżej będą mili do Gratzu czy do Wiednia, by w dalszych pracach Stowarzyszenia mogli się uaktywniać). Otóż ten nasz prezydent mówił o: „Współczesnej teologii chrześcijańskiej w społeczeństwie zsekularyzowanym”. Może jakaś redakcja, zainteresowała by się tymi tematami – „Więź” albo „Znak” - w każdym razie niektóre z tych referatów warto było by przetłumaczyć i w Polsce opublikować.

    Chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na stanowisko profesora Forte, gdyż tym razem był on także kontrowersyjny dla teologów zachodnich. Dla nas przyjeżdżających z Polski, czyli z Europy Środkowo-Wschodniej zwykle obecność na kongresach europejskich związana jest z kompleksami. Bo dopiero chcemy tam się czegoś nauczyć, albo pokazać; jesteśmy nieśmiali jak byśmy nie mieli niczego do zaproponowania. Zwykle Zachód patrzył z góry, z pewnym uprzedzeniem na teologię wschodnią, środkowo-europejską. Tymczasem po wystąpieniu profesora Bruno Forte nagle zauważyliśmy, że istnieje ostry konflikt między Europą Północną i Europą Południową. To nawet tak sformułowano: między Europą anglosaską i Europą romańską, przy czym w kuluarach mówiono od Piemontu w dół, a tym bardziej Neapol to już właściwie Afryka Północna.

    W związku z tym doszło w dyskusji nad jego tezami do ostrej kontrowersji. Otóż Bruno Forte, profesor z Neapolu, członek papieskiej komisji teologicznej, uważał, że może nawiązać do wielkiej tradycji teologii europejskiej. Siebie przedstawił jako następcą na katedrze teologii neapolitańskiej po świętym Tomaszu z Akwinu. Także inni teologowie, między innymi Augustyn, przecież to są teologowie europejscy i bynajmniej nie należy ich marginalizować z punktu widzenia Europy Północnej, tej skandynawsko anglosaskiej. Zwłaszcza, gdy obecnie dążymy do odszukiwania podstaw jedności Europy. Zamiast podkreślaćżnice kulturowe powinniśmy dążyć do odkrycia tego co nas dzisiaj łączy. Tym bardziej nie podobało mu się to, że tak ostro były te konfrontacje artykułowane. Uważał, że te spory są po prostu nie potrzebne. Zdaje się, że jednak nadal u wielu teologów zachodnich istnieje tak zwany afekt anty-rzymski i w związku z tym, jakkolwiek profesor Forte bezpośrednio nie ma nic wspólnego z Rzymem, to jednak jego tezy zostały zakwalifIkowane jako tuba urzędowego nauczania Kościoła, a nie jako wolna, samodzielna myśl teologii uniwersyteckiej.

    Profesor Forte zastanawia się nad tym, jakie jest położenie współczesnej teologii w Europie. Uważa, że przemiany polityczne w Europie w ostatnich dziesięcioleciach to wynik i zarazem wyraz kryzysu ideologicznego, kryzysu światopoglądów ideologicznych. Ten kryzys jest wielkim wyzwaniem dla współczesnej teologii chrześcijańskiej. Ona podkreśla swoją aideologiczność, powinna więc nie posługiwać się pojęciami pochodzącymi z określonych ideologii, powinna być rzeczywiście refleksją nad wiarą w Boga, powinna być mówieniem o Bogu w języku współczesnym, ale bez zabarwienia ideologicznego. To wcale nie znaczy, że Bóg jest prostą odpowiedzią na wszelkie możliwe pytania współczesnego człowieka, do czego roszczą sobie właśnie pretensje współczesne ideologie. Bóg jest dalej w najgłębszym sensie tajemnicą. Tajemnicą tego świata. Teologia nie potrafi dzisiaj mówić o Bogu jak gdyby poza polem napięć - jak to on powiada - między Bogiem ukrytym i Bogiem objawionym. Bóg objawia swoje oblicze człowiekowi, a równocześnie je zakrywa. Ten Bóg w Jezusie Chrystusie jest właśnie tym nieideologicznym obrazem Boga. Stąd dzisiejsza teologia będzie zabiegała o to, aby mówić o tym Bogu objawienia i ukrycia. Ta teologia ma coś do powiedzenia współczesnemu światu okresu postmodernizmu; jest w stanie pomóc człowiekowi w odnalezieniu przez niego orientacji egzystencjalnej.

    Inną kwestią przez niego poruszoną było pytanie czy teologia powinna podejmować dialog z postmoderną, w której nie ma obowiązujących praw i gdzie są dopuszczalne wszelkie dowolne opcje. Już właściwie na samym wstępie wszedł w konflikt z częścią uczestników kongresu, teologów zachodnich, gdyż cytował Novalisa, który na przełomie XVIII i XIX wieku napisał słynny pamflet, który dzisiaj jest bardzo często cytowany, pod tytułem: „Chrześcijaństwo albo Europa”. Otóż Novalis uważał, że Europa powinna opowiedzieć się za chrześcijaństwem i to chrześcijaństwo rozumieć w sensie ideologicznym. Miejsce Oświecenia powinno zająć jakieś nowe chrześcijaństwo i ono winno określić kształt przyszłej Europy. Często do tego i tych wizji Nowalisa, do jego utopii romantycznej, nawiązują niektórzy politycy albo ideologowie zjednoczonej Europy. To właśnie słuchacze odebrali jako próbę zanegowania oświecenia w historii idei europejskiej. To znaczy jak gdybyśmy dzisiaj w związku z kryzysem ideologii mieli powrócić do jakiegoś stanu sprzed Oświecenia. Żebyśmy zanegowali cały dorobek Oświecenia w kulturze europejskiej. I w tym sensie też, żebyśmy niejako odrestaurowali jakiś porządek sprzed okresu Oświecenia w jakiś respublica christiana. I to właśnie zostało mu wytknięte przez tych, którzy uważają, że Oświecenie jest konstytutywnym składnikiem kultury europejskiej.

    Profesor Forte uważa, że ideologia występuje zawsze jako pewien system myślowy, pretendujący do bycia prawdziwą ideologią. Ideologią, która posiada prawdę, którą należy zaakceptować. Tymczasem postmodernizm prawdy nie znosi, nie dopuszczanie prawdy będzie problemem centralnym dla teologii i tutaj jak gdyby już zapowiadał nam najnowszą encyklikę Fides et Ratio. Ale ta teologia powinna nie tyle formułować gotowe odpowiedzi zanim dokładnie nie sformułuje pytania, pytania współczesnego człowieka. Centralną tezą wystąpienia Profesora Forte było twierdzenie o współczesnej teologii, że ona jest mało teologiczna, a powinna być teologiczna, powinna być bardziej teologiczna. To znaczy, że powinna sięgać do samego jądra wiary, do samej tajemnicy Boga i próbować tą tajemnicę rozświetlić i przekazywać - wyrazić w języku dzisiejszego człowieka. W związku z tym taka teologia nie może być uprawiana w oderwaniu od autentycznych doświadczeń religijnych czy mistycznych. Nie może być uprawiana poza liturgicznym życiem Kościoła. Ona musi być zakorzeniona w życiu Kościoła. Taka teologia bardziej teologiczna to ta, która mocniej tkwi w Kościele - jest bardziej kościelna. (Tutaj właśnie ci alergiczni teologowie zachodni reagowali na to, że to jest głos teologa, który mówi nie tyle w imieniu własnym co w imieniu właśnie Rzymu). Oczywiście Profesor Forte powiada, że taka teologia musi być odpowiedzialna wobec Kościoła i wobec rzeczywistych problemów człowieka. W tym sensie ta teologia teologiczna nie jest zdeprawowana jakimiś innymi przymiotnikami jak jakaś teologia społeczna, polityczna czy inna. Ta teologia teologiczna staje się przez to bardziej ludzka. Mówił też o tym, że widzi najgłębsze podstawy jedności teologicznej, w teologii, która tkwi w Kościele jako podstawie odnalezienia tożsamości europejskiej.

    Na końcu mówił o stosunku teologii do magisterium. Teologowie jak i pasterze należą do tego samego ludu Bożego. Powinni w jedności służyć, być w posłudze myślenia na rzecz Królestwa Bożego. Zadaniem teologii jest pogłębiać coraz bardziej objawioną prawdę i ujawnić jej znaczenie dla współczesnego człowieka. Zadaniem natomiast urzędu nauczycielskiego Kościoła jest troszczyć się o jedność. Ma on za zadanie by w tej wielości charyzmatów w Kościele istniała jedność żywej wiary. Teologowie muszą po-zostać w jedności z magisterium dbającym o trwałą wierność wobec tradycji apostolskiej. Magisterium potrzebuje teologów, aby przekazać orędzie zbawienia w języku nowoczesnego świata i w odniesieniu do rzeczywistych pytań współczesnego człowieka. Zatem współpraca obu stron jest konieczna. Natomiast tu przestrzegał profesor Forte przed pomieszaniem kompetencji. To znaczy, że często każdy z teologów chciałby być papieżem i odwrotnie, często wypowiedzi przedstawicieli Kościoła są tak formułowane jak gdyby one dyktowały teologii uniwersyteckiej, na przykład określoną metodę czy sposób jej uprawiania. Bo już się nie mówi o różnych teologiach, o różnych szkłach teologicznych tylko o Tej jednej teologii.

Stanisława Grabska:

    Ksiądz profesor powiedział, że najważniejsze rzeczy działy się w grupach. Oboje państwo w grupach braliście udział. Więc z kolei proszę o przedstawienie waszej grupy, w której braliście udział.

Pani profesor Aniela Dylus:

    Ja troszeczkę ucieknę od pani pytania. Chciałabym powiedzieć o tym, że cały czas podczas kongresu centralnym punktem każdego dnia była liturgia. No i rzeczywiście to była fantastyczna wymiana różnych możliwości. To nie były jakieś udziwnione formy liturgiczne. To nie było coś bardzo długiego, nudnego, to nie było nic sztucznego. Ale naprawdę to było wspólne przeżycie właśnie tej jedności przy stole eucharystycznym. Ja może powiem o jednej rzeczy, która mi szczególnie utkwiła w pamięci. Uświadomiła wagę Słowa Bożego. W pięknych szatach liturgicznych, po odczytaniu Ewangelii, oczywiście w pięknie oprawionej księdze; każdy z nas podchodził do ołtarza i dotykał ręką tej księgi. To było w głębokim skupieniu, w dużym przeżyciu, tak jak by ta księga miała ogromną moc, ogromną siłę i ta siła przez dotknięcie przechodziła na każdego z nas.

Ksiądz profesor Helmut Juros:

    Dodam tu jeszcze coś w związku z liturgią angielską i irlandzką, gdyż tam był większy udział kobiet. To wszystko było naprawdę bardzo pięknie przygotowane i tak pięknie, z przyjaźnią do człowieka skierowane.

    Niestety nie wiemy jak to się stało, że nasz przewodniczący sekcji, upominał się w naszym stylu: Dlaczego w niedzielę nie ma Mszy Świętej? A główna Msza Święta była w sobotę wieczorem z udziałem Kardynała i przedstawiciela Episkopatu i traktowano to już jako niedzielną Mszę. Ale on w liście zrobił organizatorom tyle awantury, że ci z przerażeniem, aby zadowolić Polaków wprowadzili tę Mszę Świętą. Myśmy o tym specjalnie nie wiedzieli. Polska sekcja miała nagle okazje zaprezentować tę liturgię, ale w porównaniu z liturgią innych sekcji było to niekorzystne. I w tym sensie sposób prezentowania swoich poglądów teologicznych i sposób prezentowania swojego Kościoła jest czasem nie do zaakceptowania przez innych. Przez ten pryzmat potem patrzy się na polskiego Papieża, na polską teologię i są później zbyt pochopne uogólnienia.

Stanisława Grabska:

    Ja tutaj tymczasem szeptem się dowiedziałam, że pani profesor w jakiejś grupie jednak miała swój wkład na temat stosunków Kościoła do spraw społecznych i ekonomicznych.

Pani profesor Aniela Dylus:

    Parę miesięcy temu, „Znak” był poświęcony problematyce etyki biznesu i pewne myśli stamtąd zaprezentowałam.

Stanisława Grabska:

    Jaka była reakcja?

Pani profesor Aniela Dylus:

    Ponieważ trzeba było powiązać starożytne chrześcijaństwo i sposób znalezienia się w tamtej rzeczywistości, nawiązałam do Pawła na aeropagu ze współczesnością. Nie ma innego wyjścia tylko chrześcijanie muszą być obecni na współczesnych areopagach; areopagu ekonomii, kultury, polityki. I ja podjęłam pytanie: co to znaczy być dziś obecnym na tym areopagu gospodarki...i jak można sobie z tym poradzić. Porównałam sytuację Świętego Pawła na areopagu, która ma swoje plusy, ale i minusy. Plusem na areopagu Świętego Pawła było to, że mógł wypowiedzieć swój pogląd. Niczego nikomu tam nie narzucano. Byli otwarci na nowe treści, chcieli słuchać. Wysłuchali, pokiwali głowami i odeszli. Ale ktoś z nich jednak został. No właśnie i ten moment w grupie roboczej był dyskutowany. Pani tutaj dopytuje się szczegółowo o te grupy robocze - to nie jest tak łatwo przekazać, bo by trzeba bardzo szczegółowo omówić ich treści i przekazać odpowiedzi.

Ksiądz Profesor Helmut Juros:

    Jednym z takich tematów powtarzających się jest zagadnienie kwestionowania chrześcijaństwa dzisiaj. Stare tezy, czy tezy z naszych jeszcze lat komunistycznych dzisiaj są znowu bardzo modne. Czy nie lepiej uprawiać etykę niezależną, etykę autonomiczną, świecką, bez jakichkolwiek odniesień. Tak np. z okazji przyznania nagrody wydawców niemieckich sprzed kilku tygodni dla Martina Walsera, czołowego pisarza niemieckiego okresu powojennego, to on w swojej mowie dziękczynnej poświęcił duży passus na atak na chrześcijaństwo. Ze ono osłabia naszą kulturę. Że chrześcijaństwo właściwie nie uzdalnia nas do podejmowania pytań decydujących o przyszłości świata.

Stanisława Grabska:

    I jakie były tutaj wysuwane propozycje, jak na to reagować? Były jakieś wnioski z tego ataku wysunięte?

Ksiądz Profesor H. Juros:

    Te tezy formułowano, próbowano je uporządkować, usystematyzować. Były próby odpowiedzi, ale powiedziałbym raczej takie akademickie. Program był tak duży, że nacisk czasu decydował o tym, że były to tylko zasygnalizowane tematy. Zasygnalizowane próby odpowiedzi. Niektóre teksty mam ze sobą. Trzeba je po prostu przeczytać.

Pani Profesor Aniela Dylus:

    Może jeszcze jedna krótka uwaga. W nawiązaniu do tego o czym była mowa na początku. O tych debatach, jak się ustosunkować do ataków na chrześcijaństwo. Ja myślę, że również pozytywny efekt tych debat polega na tym, iż ustalono zarówno na posiedzeniu wszystkich członków jak i potem w trakcie posiedzenia prezydium, że takim tematem przewodnim przez następne trzy lata - do następnego kongresu poszczególnych sekcji - będzie kościelność teologii. Żeby przemyśleć ten problem: Co to znaczy, że teologia jest teologią danego Kościoła.

Stanisława Grabska:

    Dlaczego spytałam czy była jakaś reakcja na to. Myślę, że są dwie możliwości wobec mnożących się ataków. Albo reakcja apologetyczna albo reakcja wzięcia na serio zarzutów, że tak powiem rachunku sumienia czym my wywołujemy te zarzuty i wtedy poszukiwań. Dla mnie na przykład zarzut profesora Kotarbińskiego, że jak Bóg Ojciec mógł skazać Syna na mękę, to jest klasyczny zarzut, który trzeba brać pod uwagę do rachunku sumienia, że my źle to przedstawiamy. U nas w Polsce obserwuję, że wszelkie elementy krytyczne zaraz podniecają do totalnej apologii i zamykanie się w poprzednio przyjętych sformułowaniach. Sądzę, że na Zachodzie tego nie było. Były chyba jakieś bardziej twórcze poszukiwania?

Ksiądz Profesor Helmut Juros:

    Oczywiście, ta druga alternatywa była tam prezentowana. Nikt nie usiłował przeprowadzać apologii chrześcijaństwa w stylu takim dziewiętnastowiecznym, neoscholastycznym. Ale z drugiej strony dialog z tymi zarzutami i ustosunkowanie się do tych nowych propozycji opracowania nowej etyki - to zwykle kończyło się na takich spekulacjach metateoretycznych, metodologicznych. Zarzuty na ogół są formułowane bardziej agresywnie niż w sposób argumentacyjny. I w związku z tym łatwo je było obalać. I często ci teologowie czy filozofowie, raczej metaetycy, nie mieli większych trudności żeby te zarzuty uporządkować. Bardziej wydaje mi się ten problem jest aktualny w świecie mediów. Myślę, że nowe publikacje, takie agresywne, pod adresem chrześcijaństwa będą się nasilać. Będą się pojawiały coraz częściej.

Pytanie z sali:

    Proszę państwa ja nie będę pytał, tylko chciałbym coś powiedzieć. Wy zawsze dbacie o to, żeby była forma pytająca, żeby była szkółka a ja nie chcę być w szkółce. Więc wielka moja wdzięczność wobec prelegentów, którzy dali nam trochę tego europejskiego wiatru. Ja pytam mianowicie jaka jest relacja nowego impulsu teologicznego, który wypływa z kongresu, z tym dialogiem posoborowym, który zaowocował między innymi takim pismem jak Concilium. Drugie pytanie: gdzie jest specyfika europejska w tych rozważaniach. To chrześcijaństwo stale było podkreślane w tytule. W tych referatach ja tej specyfiki europejskiej nie dostrzegałem. Zastanawiam się, co mogłoby być tutaj tą specyfiką europejską w teologii. Może dialog teologii anglosaskiej z teologią romańską. Ale ponieważ w tytule była ta europejskość, więc prosiłbym o powiedzenie, na czym polega europejskość dialogu teologicznego uprawianego w tym zgromadzeniu. Dziękuję bardzo

Ksiądz Profesor Helmut Juros:

    Może ja odpowiem, że niewątpliwie kongres i cała formacja wiodąca na tym kongresie, jak i w samym Stowarzyszeniu Europejskim stoi na linii czasopisma Concilium. Czyli tej linii odnowy posoborowej i otwartości na współczesność, na świat. Trzeba jednak powiedzieć, że to czasopismo także ma już za sobą okres swojej choroby dziecięcej, swojej też pewnej agresywności w stosunku do tradycyjnej, klasycznej teologii czy kościelnej teologii. I dzisiaj wiemy, że właściciele tego czasopisma - może nie tyle sami teologowie - tutaj zadecydowali, że to czasopismo z jednej strony stara się zachować dotychczasową tożsamość, jednak nie wchodzi bezpośrednio w jakieś konfrontacje z nauczaniem Kościoła, nie podejmuje bezpośrednich polemik, tylko jest to czasopismo, które uprawia teologię. Teologię otwartą na współczesne problemy. I to wydaje mi się, że niejako koresponduje z duchem Stowarzyszenia Europejskiego, jak i z kongresem. Czy ta europejskość rzeczywiście nie dochodziła do głosu zanadto. To podkreślano ze względu na to, że jest to europejskie stowarzyszenie. Jakkolwiek to nie jest stowarzyszenie, które ma sekcje narodowe, tylko przed powstaniem Stowarzyszenia Europejskiego istniały organizacje teologiczne w poszczególnych krajach. I ci całym blokiem wchodzili w to Europejskie Stowarzyszenie, nie indywidualnie. I w związku z tym to stowarzyszenie jest otwarte na przyjmowanie takich właśnie narodowych czy nawet ponad narodowych organizacji. I między innymi także biorą udział tam organizacje teologiczne stowarzyszenia Ameryki Południowej i Północnej. I wydaje mi się, że problematyka europejska jako taka nie była tam zanadto podkreślana. Jakkolwiek muszę powiedzieć, że istnieje tu bardzo wyraźny zwrot w teologii, który jest dla przedstawicieli innych nauk czymś zrozumiałym. Coraz mniej mówi się na kongresie po francusku, po hiszpańsku, po włosku. Z grzeczności one są dopuszczane, ale góruje język angielski. A zatem ta opcja anglosaska, skandynawska, holenderska, angielska jest w ofensywie i w związku z tym, jak polemika z włoskim teologiem Forte to ilustruje, ona spycha sposób myślenia w języku romańskim na przykład.

Stanisława Grabska:

    A jeszcze nie doszła do głosu opcja środkowo-europejska może z winy słabości naszej teologii?

Pytanie z sali:

Pragnę zapytać o specyfikę europejskiej teologii.

Stanisława Grabska:

    Myślę, że do specyfiki europejskiej należy problem tej jedności - wielości w Europie, która się jednoczy. Dochodzi Europa Środkowa, dochodzi Europa Wschodnia- a chyba teologia europejska do tej pory była zachodnio-europejska i miała swoje problemy, a teraz coraz bardziej będzie musiała stawać wobec tych nowych problemów.

Pytanie z sali:

    A  teologia polska?

Ksiądz Profesor Helmut Juros:

    Niewątpliwie teologia polska podkreśla swoją specyfikę tym, że jest zawsze bliska doświadczeniom pastoralnym. Teolog polski to z reguły ksiądz, który jest równocześnie duszpasterzem i w związku z tym uprawia teologię akademicką, ale zawsze w korelacji z doświadczeniami Ludu Bożego; jest to rzeczywiście jakaś interpretacja, albo próba rozumienia wiary, samego teologa, swojej własnej wiary, jak i wiary swojej wspólnoty parafialnej czy diecezjalnej.

    Jest to prawda, ale chyba tylko częściowa, że teologia zachodnia - zwłaszcza niemiecka, która jest uprawiana po akademicku, na uniwersytetach i musi zabiegać o swoją naukowość i tutaj sięga do różnych nowych paradygmatów, wchodzi w jakieś kontrowersje metateoretyczne, itd. Chce sprostać wymaganiom naukowości na innych wydziałach, zapomina często o doświadczeniach wiary religijnej Ludu Bożego. I w tym także tego doświadczenia, które wybucha taką nową oryginalnością w ruchach charyzmatycznych czy innych ruchach duchowości chrześcijańskiej. Niestety, ale wydaje mi się, że oprócz liturgii, to właściwie ten problem jest jak gdyby niezauważany i nie dochodzi do głosu.

 

Początek strony