Ogólnopolski Zjazd Prezesów KIK w Zakopanem
XX-lecie tatrzańskiego KIK w Zakopanem

19-21 października 2001 r.

Ks. doc. Jacek Urban - Pierwsze lata posługi księcia biskupa Adama Stefana Sapiehy w diecezji krakowskiej

KIK  
POROZUMIENIE
Serwis internetowy KIK

Strona główna



       Tytuł mojego referatu: Pierwsze lata posługi księcia biskupa Adama Stefana Sapiehy w diecezji krakowskiej. Wprawdzie słynna już Księga Sapieżyńska wydana przez Polskie Towarzystwo Teologiczne w Krakowie w dwu opasłych tomach w latach osiemdziesiątych zamieściła wiele studiów o działalności kościelnej księcia biskupa w diecezji krakowskiej, ale chyba zabrakło osobnego studium o pierwszych i tu od razu dodajmy najtrudniejszych latach w jego czterdziestoletniej pracy biskupiej w diecezji krakowskiej. Problemy przed jakimi stanął nowy biskup krakowski sygnalizuje ks. prof. Kumor w artykule "Powołanie Adama S. Sapiehy na biskupstwo krakowskie" oraz ks. prof. Kracik w artykule "Krakowskie Seminarium Duchowne w latach 1912-1951." W opracowaniu niniejszego tekstu wykorzystałem przede wszystkim relację samego księcia biskupa, który zostawił w rękopisie bardzo krytyczny zwłaszcza dla duchowieństwa krakowskiego tekst pt. Dziesięć lat po ingresie na biskupstwo. Tekst przechowuje Archiwum Kapitulne na Wawelu i liczy pięć stron. Niejako spoza rękopisu wyłania się postać jeszcze nie dostojnego hierarchy, ojca narodu, takiego jakim stał się kard. Sapieha w okresie drugiej wojny światowej i pierwszych lat komunizmu, ale postać młodego biskupa, któremu przyszło pokonać wiele trudności i dokonać wielu niełatwych wyborów. Kraków, choć brzmi to nieprawdopodobnie nie był w pierwszych latach biskupstwa księcia biskupa A. Sapiehy miastem szczególnie mu życzliwym. Stało się tak zapewne dlatego, że Sapieha wchodził w środowisko krakowskie jako człowiek z zewnątrz, jako obcy.

       Ale od początku.

Dnia 8 września 1911 r. zmarł biskup krakowski kardynał Jan Puzyna. W tydzień po śmierci kard. Jana Puzyny krakowska kapituła katedralna zebrana na nadzwyczajnym posiedzeniu wybrała wikariusza kapitulnego osieroconej diecezji. Jednomyślnie został nim bp pomocniczy Anatol Nowak, scholastyk kapituły krakowskiej. O wyborze Kapituła powiadomiła cesarza Franciszka Józefa. Jednomyślny wybór bpa Nowaka nikogo nie zaskoczył. Nowy wikariusz kapitulny już od dłuższego czasu w okresie choroby kard. J. Puzyny faktycznie rządził diecezją. Gazeta kościelna informując o wyborze wikariusza kapitulnego napisała, że "wybór ks. biskupa Nowaka witał Kraków katolicki z radością". Spodziewano się, że to właśnie on będzie następcą kard. J. Puzyny. Tego samego dnia w prasie krakowskiej pojawiła się wiadomość, że na stolicę biskupią w Krakowie wymienia się trzech kandydatów: bpa przemyskiego Józefa S. Pelczara, ks. prałata Adama Sapiehę z Rzymu i ks. Stefana hr. Komorowskiego, kanonika ołomunieckiego.

Zgodnie z konkordatem namiestnik Galicji, a był nim wówczas głośny historyk Michał Bobrzyński, zwrócił się do biskupów Galicji o przedstawienie swoich kandydatur na wakujące biskupstwo krakowskie. Wszyscy biskupi wymienili na pierwszym miejscu krakowskiego sufragana Anatola Nowaka. Cieszył się on szczególnym poparciem metropolity lwowskiego Józefa Bilczewskiego. Sprawa kandydata na biskupstwo krakowskie wydawała się przesądzona. Tymczasem zastrzeżenie do kandydatury bpa A. Nowaka wniósł sam Bobrzyński. Jego zdaniem bp Nowak, który pochodził z ubogiej rodziny i prowadził życie z dala od wpływowych w Krakowie inteligencji i ziemiaństwa nie był odpowiednim kandydatem na Kraków. Wymienieni w pozycji drugiej i trzeciej na listach biskupich bp przemyski Józef S. Pelczar i sufragan lwowski Władysław Bandurski także nie znaleźli uznania namiestnika Bobrzyńskiego. Pozostał więc wymieniony na liście Bilczewskiego w pozycji trzeciej, ostatniej książę Adam Stefan Sapieha kanonik lwowski, a wówczas cameriere partecipante Ojca Św. O kandydaturze księcia A. S. Sapiehy Michał Bobrzyński w swych Pamiętnikach napisał "Kandydaturze tej był arcybiskup Bilczewski przeciwny, wolał bowiem na stolicy krakowskiej widzieć ks. Anatola Nowaka, biskupa sufragana i uległ dopiero mojej perswazji, gdym mu przedstawił, iż jest rzeczą pożyteczną, ażeby także artystokracja polska miała w episkopacie galicyjskim swego przedstawiciela." Dzienniczek Józefa Bilczewskiego nie daje podstaw do potwierdzenia opinii Bobrzyńskiego. Abp Bilczewski zapytany o swe zdanie odpowiedział: "X. Pelczar senior w episkopacie, X. Nowak zacny, ma zasługi w diecezji, zna ją i kapłanów. Co do X. Sapiehy - także zacny kapłan, nabrał doświadczenia w Rzymie, które mógłby wyzyskać w przyszłości dla dobra Kościoła Polskiego. Godzę się też, że szlachta winna mieć swego reprezentanta w episkopacie". Wizyta Bobrzyńskiego u abpa Bilczewskiego w przedzień pogrzebu kard. Puzyny miała odpowiedzieć na pytanie czy X. arcybiskup nie jest zasadniczo przeciwny X. Sapiesze. Wypowiedź Bilczewskiego uspokoiła Bobrzyńskiego. W rozmowach kuluarowych po pogrzebie kard. Puzyny abp Bilczewski zapisał w Dzienniczku: "O X. Bandurskim prawie cicho, X. Nowaka chce część duchowieństwa, inni nie, tak samo zdania podzielone co do X. Sapiehy." We wniosku Ministerstwa WRiOP napisano, że abp Bilczewski scharakteryzował księcia Sapiehę jako bardzo gorliwego kapłana, o nieposzlakowanym życiu, który pełniąc funkcje członka Kapituły Metropolitalnej i radcy Konsystorza miał okazję zebrać wiedzę i doświadczenie w zakresie kierowania diecezją oraz cieszy się zaufaniem Ojca Św."

       Na rzecz kandydatury ks. Sapiehy we Wiedniu zabiegał minister Galicji Wacław Zaleski, kolega szkolny ks. A. Sapiehy, popierał ją także marszałek S. M. Badeni, "ażeby ród Sapiehów frondujący dotychczas politycznie uspokoić". Namiestnik Bobrzyński udał się ponadto do Tarnowskich prosząc o ich radę. Obydwaj opowiedzieli się za kandydaturą księcia A. S. Sapiehy. Wtedy Bobrzyński korzystając z tego, że na pogrzeb kard. Puzyny przybył do Krakowa książę A. Sapieha, zaprosił go do siebie i oświadczył gotowość zaproponowania go na biskupstwo krakowskie.
W ten sposób Bobrzyński mając poparcie wpływowych polityków i przedstawicieli ziemiaństwa, wbrew opinii biskupów galicyjskich przedstawił na wakującą stolicę biskupią w Krakowie nie Anatola Nowaka, ale Adama Sapiehę. Kandydatura została jednomyślnie przyjęta na wniosek ministra WRiOP hr. Karola von Stuergkha na posiedzeniu Rady Państwa 31 X 1911 r. We wniosku ministerstwa WRiOP przedłożonym cesarzowi A. Sapieha był jedynym kandydatem na Kraków. Dnia 8 listopada 1911 r. cesarz Franciszek Józef mianował go biskupem krakowskim. Nominacja cesarska została przedstawiona na konsystorzu papieskim 27 listopada i tego samego dnia nastąpiła prekonizacja papieska. Proces informacyjny przeprowadził nuncjusz wiedeński. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią papież Pius X osobiście konsekrował ks. A. Sapiehę na biskupa. Uroczystość konsekracji odbyła się 17 grudnia 1911 r. w kaplicy Sykstyńskiej na Watykanie.

       Dnia 3 marca 1912 r. książę-biskup Sapieha odbył uroczysty ingres do katedry wawelskiej. Jezuicki "Przegląd Powszechny" zauważył przy tej okazji, że "książę-biskup ma przed sobą wielkie zadanie do spełnienia. Ze zmianą w stosunkach ekonomicznych i kulturalnych idą w parze także zmiany zapatrywań i aspiracji, które nie mogą zostać bez wpływu na życie religijne".
       Teraz już pora, by głos oddać samemu księciu biskupowi Adamowi Stefanowi Sapieże. W rękopisie pt. Dziesięć lat po ingresie na biskupstwo napisał:

       Czas mojej pracy na biskupstwie krakowskim trzeba podzielić na trzy okresy: przed wojną, w czasie, w po wojnie. Stosunki bowiem te zewnętrzne miały też wpływ na rodzaj pracy, a przy tem oddziaływały nawet na wewnętrzne usposobienia tak moje, jak innych.
       Pierwsze dwa lata przedwojenne przeszły w stosunkach ułożonych wedle systemu austryackiego, w tradycjach wyrobionych przez poprzednika Kard. Puzynę. Były one dla mnie czasem rozglądania się w stosunkach i rozpoznawania ludzi ale też w prawdzie cichej, nie mniej jednak intensywnej walki tak z tradycjami, a szczególnie ludźmi dawnego systemu i to nie tylko w polityce lecz także w samej dyecezyi.
       Z Rzymu przybyłem zostawiając tam jak najlepsze relacye. Papieża łaskawie usposobionego i pewien serdeczny stosunek w Watykanie gdzie wracając dwa razy spotykałem prawie rodzinne stosunki niezmiernie miłe. Na kierunek w ważniejszych sprawach nie mogło to mieć wielkiego wpływu, jednak czułem się tam zawsze jak najlepiej przyjęty i widocznie miano zaufanie do mnie choć nie zawsze robiono to co przedstawiałem będąc w rozmaitych sprawach zapytywany. Te koneksje (?) i częste wypowiedzenie się Ojca św. bardzo łaskawe powodowały, że mimo, iż nie byłem sympatycznie przyjęty w Krakowie jednak obawiano się otwarciej występować i tylko tajemnie robota szła.
       Zastałem diecezję w stanie zewnętrznym dobrze zorganizowaną pod twardą ręką Kardynała. Długoletnia jego choroba jednak wytworzyła obok niego rządy poboczne zasłaniając się jego postrachem bardzo niechętne nowemu przybyszowi. Od chwili konsekracji a tem bardziej przyjazdu do Krakowa chciano mi narzucić dawny system opierający się głównie o pewne osoby jak o teoretyczne poglądy, bo te były tylko potrzebne, by osoby miały pewny stan posiadania. Ruszenie którejkolwiek z osób było też uważane za herezję. Przeciwstawiano się nie gwałtownie, ale cichcem. Paladium całej tej koterii było seminarium, w którem upatrywano szczyt doskonałości. W ogóle jednak powtarzano tak w występach publicznych, jak prywatnie, że ich zdaniem "dyecezya idealna" co w Rzymie już zdaje mi się Bp Nowak zaakcentował, x. Abp Bilczewski w prasie (?), x. Wądolny przy przyjęciu duchowieństwa. Chodziło o to, by mi wykazać, że nie wolno nic zmieniać. Jak zawsze taki konserwatyzm głównie opiera się ma egoizmie i martwotę rodzi. Tak w diecezji jak w Seminarium dostrzegłem zaraz, że system ten zabiłby zupełnie życie i rozwój. Błędem moim było, że nie umiem i nie lubię gwałtownie z pewnym że tak powiem fizycznym naciskiem wywołującym strach działać. To też kierunek ten wprawdzie nie zwyciężył, ale też ukryty działał dalej szerząc niezadowolenie i krytykę. Wielką trudnością było też poparcie czasem nawet jawne frondy w dyecezyi przez biskupów sąsiadów. U niektórych były to powody demokracyi i osobistego stosunku u innych przejęcie się hasłem idealnego kierunku nieboszczyka bez zdawania sobie sprawy, że nawet nieboszczyk sam byłby na pewne rzeczy nie dozwolił.

1. P o l i t y k a

Obejmując rządy diecezji krakowskiej młody biskup musiał się zmierzyć z nowym środowiskiem z jednej strony ze środowiskiem inteligenckiego i ziemiańskiego Krakowa, z drugiej z środowiskiem kościelnym krakowskim. Gdy w połowie września 1911 r. namiestnik Bobrzyński przyjął u siebie ks. A. Sapiehę przybyłego na pogrzeb kard. Puzyny i oświadczył iż jest gotowy zaproponować go na biskupstwo krakowskie, przy tej okazji jak napisał: "przedstawiłem mu wszystkie moje kłopoty, jakie mam z jednej strony wskutek nieprzejednanego stanowiska wobec ludowców biskupa Wałęgi, a z drugiej strony wskutek licytowania Stapńskiego w radykaliźmie przy reformie wyborczej przez pisma katolickie, redagowane przez księży. Wyraziłem oczekiwanie, że ks. Sapieha rozejrzawszy się w położeniu pomoże mi do ułagodzenia tych stosunków. Przyjął to bardzo życzliwie, a konserwatyści krakowscy, zwłaszcza obaj Tarnowscy, oczekując tego samego co ja, nowego biskupa w Krakowie przyjęli najserdeczniej. Tym niemniej Bobrzyński żywił też obawy. Obawy namiestnika nie były pozbawione podstaw. Już na progu ery autonomicznej, bo w lutym 1869 r. ojciec księcia biskupa Adam Sapieha założył w Krakowie dziennik "Kraj". Nowe pismo od początku swego istnienia podjęło walkę z krakowskim "Czasem". I choć wkrótce upadło, nie mając zaplecza politycznego w postaci zorganizowanego obozu demokratycznego, to przecież dało początek nowemu prądowi politycznemu. Odtąd w Krakowie, któremu ton nadal nadawał "Czas" i arystokracja zaczęła się wyodrębniać grupa liberalnej inteligencji, zwłaszcza wśród literatów, żeby wspomnieć zwłaszcza Adama Asnyka, który skonsolidował stronnictwo demokratów krakowskich. Odtąd wszystkie współczynniki wykazują spadek poparcia dla ziemiaństwa. O ile jeszcze w 1901 r. na czterech spośród posłów do Sejmu Krajowego z Krakowa trzech wywodziło się ze środowiska konserwatystów, a tylko jeden z demokratów, o tyle w 1908 r. wszyscy czterej posłowie ziemi krakowskiej byli demokratami. W Radzie Miejskiej jeszcze w 1902 r. konserwatyści stanowili dwie trzecie członków, ale w 1907 r. 14 radnych wystąpiło z koła konserwatywnego tworząc nowy klub demokratów liberalnych. Odkąd w 1907 r. wprowadzono zasadę powszechności i równości przy wyborach do parlamentu wiedeńskiego wówczas okazało się, że ani w 1907 r. ani w 1911 r. nie został wybrany żaden konserwatysta krakowski. Kraków, który dotąd uchodził za niezdobyty bastion konserwatystów zmieniał i to gwałtownie swoje oblicze. Od 1882 r. w Krakowie ukazywał się dziennik "Nowa Reforma" będący organem obozu demokratycznego w całej Galicji. Narodowa Demokracja także w Krakowie od 1896 r. wydawała pismo "Polak", a po 1900 r. "Przegląd Wszechpolski". Chrześcijańscy demokraci od 1893 r. wydawali dziennik "Głos Narodu". Coraz wyraźniej dawały znać o sobie partie chłopskie i socjaliści. Namiestnik Bobrzyński najtęższy umysłowością wśród konserwatystów polskich tego czasu starał się uczynić wszystko co możliwe, by zachować pozycję konserwatystów. Za cel postawił sobie taką redakcję projektu reformy ordynacji wyborczej do sejmu, która by utrzymywała przewagę wielkiej własności ziemskiej, a równocześnie była do przyjęcia dla zamożnego chłopstwa polskiego i ukraińskiego. Ostatecznie doprowadzili do sojuszu z ludowcami. Po wyborach do Rady Państwa w 1911 r. ugrupowanie tzw. namiestnikowskie złożone z konserwatystów krakowskich, ludowców i demokratów tzw. bezprzymiotnikowych pokonało blok złożony z endeków, podolaków, stojałowczyków. Od tej pory endecja zdwoiła ataki na Bobrzyńskiego oskarżając go o łamanie praworządności, pogrążanie kraju w radykalizmie oraz zaprzedania interesów polskich Żydom i Niemcom. W tak zaognionej atmosferze toczyły się targi o reformę ordynacji wyborczej do sejmu. W 1913 r. Bobrzyński uzgodnił wreszcie z zainteresowanymi stronami projekt kompromisowy. Projekt był bardzo skomplikowany. Zakładał, że obok dotychczasowych czterech kurii powstanie piąta dla "średniej własności" tj. bogatych chłopów i proboszczów wiejskich. Ponadto zaprowadzał dwie kurie powszechne, osobno wiejską i miejską, ale zarazem zwiększał liczbę wirylisów, tak by nie dać większości wybranym z powszechnego głosowania. I tu powracamy do naszego tematu.

       Projekt reformy wyborczej stał się przedmiotem obrad konferencji biskupów galicyjskich od marca 1913 r. Zdaniem abpa Bilczewskiego, biskupów Pelczara, Wałęgi i Sapiehy zgoda na projekt oznaczałaby przejęcie większości miast Galicji Wschodniej przez ludowych radykałów polskich i ukraińskich, a wprowadzenie osobnej Kurii byłoby początkiem podziału kraju. Po dyskusji biskupi postanowili nie brać udziału w posiedzeniu sejmu, na którym będzie głosowany projekt reformy wyborczej. Dnia 27 marca 1913 r. z biskupami Bilczewskim, Teodorowiczem i Sapiehą spotkał się referujący projekt ustawy Stanisław Badeni. Szukając porozumienia Badeni prosił o wskazanie tych punktów projektu, które nie są do zaakceptowania przez biskupów. Biskupi oświadczyli, że nie chcą współpracować w uchwalaniu projektu, w następstwie którego nastąpiłoby zradykalizowanie sejmu. Ich zdaniem zbyt wielki wpływ na redakcję projektu miał Stapiński i jego stronnictwo, które na tym zapewne nie poprzestanie. A. Sapieha postanowił w tej sprawie odnieść się do Watykanu. Na rozmowy na Watykan pojechał abp Bilczewski. Na kolejnej konferencji episkopatu 9 V 1913 r. Sapieha przyjął na siebie zobowiązanie, by ogłosił Stanisławowi Tarnowskiemu stanowisko Episkoatu wobec polityki konserwatystów krakowskich. Biskupi mianowicie uważali sojusz konserwatystów ze Stapińskim za niegodny ponieważ ich zdaniem Stapiński głosi hasła wojny religijnej i zawiązuje przymierze z Ukraińcami przeciw swoim. Bp Sapieha udał się do Stanisława Tarnowskiego i przedstawił mu stanowisko Episkopatu, co nie przysporzyło mu sympatii. Wkrótce na forum sejmu poddano krytyce stanowisko Episkopatu, a zwłaszcza abpa Bilczewskiego i bpa Sapiehy. Także namiestnik dał odczuć Sapieże, że cesarz nie był kontent ze stanowiska jakie zajął Episkopat. Wyrazem niezadowolenia cesarza był m.in. brak odpowiedzi na adres skierowany do niego przez księży zebranych na kursie katechetycznym w Krakowie. Tymczasem namiestnik Bobrzyński opublikował w "Czasie" dwa artykuły wymierzone przeciw stanowisku episkopatu w sprawie projektu reformy wyborczej. W odpowiedzi w listopadzie 1913 r. bp Sapieha zrezygnował z prenumeraty "Czasu". Na konferencji 13 II 1914 r. biskupi galicyjscy powrócili do projektu. Wszyscy mieli świadomość, że ich zgoda umożliwi dojście do skutku reformy wyborczej. By pozyskać przychylność biskupów namiestnik oświadczył Bilczewskiemu, że Stuergh przedstawił biskupów Sapiehę, Wałęgę i Chomyszyna na tajnych radców. Ostatnią próbą pozyskania biskupów było przybycie Stanisława Tarnowskiego, Zdzisława Tarnowskiego i barona Konopki na konferencję biskupów odbywającą się w Krakowie. Liderów konserwatystów dotknęło najbardziej przekonanie Episkopatu, iż dla utrzymania się przy władzy połączyli się ze Stapińskim, gdy tymczasem oni uważają sojusz ze Stapińskim za konieczność. Biskupi odpowiedzieli, że jak dotąd sojusz ze Stapińskim kraju nie uspokoił, owszem doprowadził do umocnienia Stapińskiego tak, że właściwie rządzi krajem. Biskupi byli zdania, że wszystkie stronnictwa stojące na gruncie narodowym, winny szukać porozumienia. W tej sytuacji konserwatyści krakowscy uznali za niepodobieństwo przeciwstawianie się biskupom. Bobrzyński podał się do dymisji. Wprawdzie następny namiestnik Witold Korytkowski w rok później przeprowadził reformę ordynacji, nawiasem mówiąc niewiele różniącą się od tej, którą wnosił Bobrzyński, tym niemniej reforma wyborcza nigdy nie weszła w życie, bo wkrótce wybuchła I wojna światowa. Całe to zawirowanie doprowadziło do osłabienia pozycji konserwatystów, do czego w pewien sposób przyczyniła się postawa episkopatu galicyjskiego. O swych stosunkach z konserwatystami krakowskimi A. Sapieha napisał: "W stosunkach z świeckimi spotkałem się zawsze od początku z chęcią opanowania mię przez partię polityczną, tak zwaną krakowską. Już w czasie konsekracyi zaczęły się te starania, a po przyjeździe do Krakowa wystąpiły otwarcie. Zbyt jednak niezgrabnie postępowano, podchlebstwem działano, ale nie przekonywaniem, a gdy poznano, że nie idę na to zaczęto się dąsać i krytykować, wreszcie utworzyło się zupełnie nienawistne grono zwalczające. Zdaniem Bobrzyńskiego konserwatyści "zawiedli się na nim wkrótce i poparcia jego kandydatury gorzko żałowali. W biskupie Sapieże zwyciężyła tradycja ojców i wpływ brata Pawła i pałac biskupi krakowski stał się wkrótce ogniskiem, w którym skupiły się żywioły centrum i podszywając się pod katolicyzm żywioły narodowo-demokratyczne, rozsadzające stronnictwo konserwatywne krakowskie." Niewiele lepiej stały akcje Sapiehy wśród ludowców. Gdy w bardzo dwuznacznej pozycji znalazł się bp tarnowski Wałęga walcząc otwarcie ze Stapińskim, Sapieha w imię dawnej znajomości ze Lwowa przyszedł w sukurs zagrożonemu Wałędze. Tym niemniej już w czerwcu 1914 r. Sapieha był przekonany, że z politycznej akcji Wałęgi, który zaczął organizować katolickie stronnictwo wyniknąć może tylko szkoda dla Kościoła. W podejmowanych akcjach biskupi galicyjscy zachowali niezwykłą jednomyślność, jednakże politycy ocenili ich bardzo surowo. Surowy sąd nie ominął bpa Sapiehy, który odtąd żywił wyraźną niechęć do polityki.

2. D i e c e z j a

       Jeśli chodzi o środowisko kościelne Krakowa bardzo trudnym okazał się problem krakowskiego Seminarium Duchownego. Rektorem seminarium był bp Anatol Nowak, sufragan krakowski. Bp sufragan, który zajmował się równocześnie diecezją w ostatnich latach rządów dotkniętego chorobą kard. Jana Puzyny nie był w stanie skutecznie prowadzić seminarium. W tym zadaniu wyręczał go ojciec duchowny ks. Komar. Przejęcie funkcji administracyjnych przez ojca duchownego nie mogło służyć właściwemu rozwojowi kleryków. Problem Seminarium Duchownego był bliski Sapieże. Sam przez kilka lat był wicerektorem Seminarium Duchownego we Lwowie. Po czterech latach pełnienia obowiązków wicerektora w październiku 1901 r. złożył dymisję na ręce abpa Bilczewskiego i odczytał mu memoriał uzasadniający podjętą decyzję. Raziło go słabe zainteresowanie zakładem okazywane przez rektora biskupa Webera, podejrzliwość przełożonych wobec alumnów, ocenianie ich według zewnętrznych przejawów. Krytykował dążenia, aby "nałożyć na alumnów jak największą ilość praktyk religijnych, nie patrząc na to jak one są zrozumiane." Memoriał ustępującego w 1901 r. wicerektora seminarium lwowskiego A. Sapiehy rzuca światło na szereg jego dalszych posunięć, już jako biskupa krakowskiego w stosunku do krakowskiego seminarium. Zaraz po objęciu rządów diecezją zwolnił bpa Nowaka z obowiązków rektora Seminarium, a na stanowisko rektora powołał ks. Marcelego Ślepickiego. Podjęta decyzja nie zmieniła wszelako przyzwyczajeń ojca duchownego ks. Komara, który nadal chciał decydować o sprawach zewnętrznych seminarium, z prawem do relegacji włącznie. Wśród kleryków powstały dwa stronnictwa. Kolejną decyzją Sapiehy było zwolnienie 6 I 1914 r. wszystkich przełożonych seminarium z nowym rektorem i starym ojcem duchownym. W kaplicy seminaryjnej bp Sapieha przedstawił klerykom nową obsadę seminarium. Nawiązał do zmowy seminarzystów, których część miała się nawet opowiadać za wystąpieniem z Seminarium w razie dymisji Komara. Bp Sapieha ostrzegł alumnów, że w przypadku powtórzenia się takich nastrojów dokona generalnej relegacji. Mowa biskupa uspokoiła nastroje. Środowisko przełożonych Seminarium Duchownego było najsilniej związane z kard. Janem Puzyną i przez pewien czas stanowiło silną opozycję wobec nowego biskupa. Decyzja z 6 I 1914 r. doprowadziła do jej rozbicia. O swoich trudnościach i podjętych decyzjach książę-biskup napisał: "Zmiany w seminarium, a także na ważniejszych posterunkach w dyecezji choć bardzo krytykowane jednak przeszły dosyć gładko, choć ta podziemna akcja nie dozwoliła uskutecznienia dobrego wpływu zmian. System poprzedni miał to do siebie, że zniszczył indywidualność, wszystkich pogrążał w pewien sen i bierność, którą pokazywano świętemi frazesami. Toteż przez dziesięć lat walczę z brakiem zupełnym ludzi na stanowisko trochę odpowiedzialniejsze. Najbardziej odczuwa się to przy rektoracie seminarium. Zmieniłem już czterech rektorów, a nie mogę odpowiedniego znaleźć." Powoli wyjaśniała się sytuacja w diecezji. Zdaniem Sapiehy "śmierć kanonika Mazanka odebrała opozycji głowę. X. Komar był na parafii dosyć odległej. X. Frelek wprawdzie ruszał się, ale warunki były trudne by coś wywołać."

3. KBK

       Wybuchła wojna -pisał Sapieha- była pod wieloma względami i dla (?) moich stosunków osobistych choć bardzo ciężka, jednak odświeżająca. Kraków opustoszał - groza chwili pospędzała w cień wiele dawniejszych małych wielkości. W samym początku tak byli wszyscy zajęci ratowaniem siebie i dobytku, że na co innego nie było miejsca. Ja też musiałem bronić przed głupotą i złością wojska wiele kościołów, zakonów, kapłanów i świeckich, że właściwie tylko o tem można było myśleć. Uratowaliśmy seminarium umieszczając je w pałacu biskupim, chodziło by rzeczy szły jak mogą.
       Zniszczenie kraju, które nam wtedy wydawało się niesłychane, a które później przez dalsze skutki wojny okazało się tylko początkiem klęski wywołało potrzebę ratunku. Założyłem KBK. W klerze i sferach katolickich mimo szukania nie znalazłem ofiarnych. Po próbach kilku musiałem udać się do innych ludzi z dala od Kościoła stojących, którzy okazali się doskonałemi pracownikami i ludźmi bardzo porządnemi. Popularność jaka otoczyła KBK oddziałała też na stosunki dyecezyalne, bano się występować przeciwko mnie.
       Troska o ubogich stała się jednym z najbardziej charakterystycznych rysów księcia bpa A. Sapiehy. W pierwszym liście pasterskim napisał: "Potrzeba nawołuje, by ludzkość uznała, że ponad brutalną siłą i ponad prawem ludzkim jest jeszcze inny zakon - wyższy, Boży, z którym musimy się liczyć. Zakon, który wkłada na posiadających obowiązki sprawiedliwości i miłosierdzia". W tym duchu w 1913 r. książę-biskup przystąpił do tworzenia zorganizowanych form opieki nad ubogimi swojej diecezji. Były to tzw. Komitety Parafialne. Na wieść o wybuchu I wojny światowej wydał wszystkim księżom proboszczom i wikariuszom nakaz pozostania na miejscu swego pasterzowania. Na zapowiedź wysiedlenia mieszkańców wsi wokół twierdzy Kraków wezwał księży, aby otoczyli opieką rodziny wysiedlonych, a diecezjan do przyjęcia tych, którzy musieli opuścić swoje domy. W miarę wzmagania się działań wojennych organizował doraźne wydawanie posiłków przy dworcach kolejowych dla uciekinierów, zabiegał o szpitale dla rannych żołnierzy i ludności cywilnej. W początku listopada 1914 r. na wieść o zbliżaniu się armii rosyjskiej do Krakowa wielu mieszkańców zaczęło opuszczać miasto. Wkrótce zarządzono przymusową ewakuację. W sumie z Krakowa i okolic wysiedlono ok. 100.000 osób. Wysiedleńców umieszczono w obozach na terenie Czech, Moraw i Austrii. Sapieha zarządził, by zbiórki ze składek specjalnych przeznaczono na pokrycie materialnych potrzeb ludności. Z jego inicjatywy powstał memoriał o stanie sanitarnym w obozach przesiedleńców, który przekazał władzom wiedeńskim. Szczególną troską otoczył sieroty obozowe. Zaczęto je sprowadzać do Krakowa i umieszczać w domach i schroniskach. Gdy powracali wysiedleńcy zorganizował pod swym protektoratem Komitet doraźnej pomocy dla ewakuowanych. Na Boże Narodzenie 1914 r. ogłosił słynną odezwę do rodaków i do innych narodów o ratunek dla ofiar wojny na terenie Polski, o zagwarantowanie prawa do życia i odbudowę kraju. Apel Sapiehy przedrukowały pisma nie tylko polskie, ale i wiele dzienników europejskich i amerykańskich. Następnie na początku 1915 r. zorganizował komitet ratunkowy. Dnia 19 V 1915 r. komitet otrzymał statut i oficjalną nazwę: "Krakowski Biskupi Komitet Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny", powszechnie odtąd znany jako KBK - Książęco-Biskupi Komitet. Według statutu KBK było instytucją publicznego miłosierdzia, która nie kieruje się żadnymi dążnościami politycznymi. Celem KBK było niesienie trwałej lub doraźnej pomocy tym wszystkim mieszkańcom Galicji i Królestwa Polskiego, którzy ucierpieli na skutek działań wojennych. Na czele Komitetu stanął A. S. Sapieha. Jak napisał prof. Emil Godlewski "ksiądz biskup Sapieha był nie tylko przewodniczącym Komitetu, każdy, kto w tym zespole ludzi pracował, pamiętał i czuł przez cały czas tej pracy, że On był jej duszą, inicjatorem rozlicznych poczynań, a interesował się naprawdę nawet drobniejszymi szczegółami działalności". KBK podzielone na sekcje. Najbardziej wszechstronną działalność podjęła sekcja sanitarna. Powstałe kolumny sanitarne były to ruchome punkty lekarskie docierające do grup ludności zwłaszcza zagrożonych epidemiami tyfusu, cholery, czerwonki czy ospy. Na terenie Galicji i Kongresówki przeciw ospie zaszczepiono prawie 2 mln ludzi. Troskliwie zajęto się dziećmi. Chore na gruźlicę leczono w nowoutworzonym sanatorium pod Nosalem w Zakopanem, a dzieci jagliczne leczono najpierw w Oświęcimiu, a następnie w Witkowicach nad Krakowem. Do szpitali przyjmowano ludzi bez względu na wiek, płeć, wyznanie, czy narodowość. Z KBK podjął współpracę Generalny Komitet Pomocy dla Ofiar Wojny w Polsce utworzony przez Henryka Sienkiewicza, Ignacego Paderewskiego i Antoniego Osuchowskiego w Vevey. Działalność KBK stopniowo objęła ziemie polskie i jej nie zaprzestano po ustaniu działań wojennych. Sława Książęco-Biskupiego Komitetu w istotny sposób pomogła księciu-biskupowi odbudować nie najlepsze dotąd stosunki z partiami politycznymi, pozwoliła też przekonać kościelne środowisko krakowskie do swojego już wtedy, w pełnym znaczeniu tego słowa - krakowskiego biskupa.



   Galeria zdjęciowa    |   Program   |   Referaty  

24.10.2001

Do góry