KIK Katowice: "Już - jeszcze nie" - Spotkanie z red. Haliną Bortnowską
- Szczegóły
- Opublikowano: 04 czerwiec 2006
Spotkanie z red. Haliną Bortnowską, autorką książki "Już, jeszcze nie,
Całoroczne rekolekcje z ludmi Adwentu"
W dniu 22 kwietnia 2006 r. w siedzibie Klubu Inteligencji Katolickiej w Katowicach odbyło się spotkanie z Haliną Bortnowską, autorką książki "Już, jeszcze nie, Całoroczne rekolekcje z ludmi Adwentu" wydanej przez "Znak". Spotkanie było powięcone promocji tej książki.
{mosimage}Halina Bortonowska związana jest ze ląskiem od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Do Katowic zaprosił ją wówczas ks. Stanisław Sierla ówczesny duszpasterz akademicki orodka centralnego przy katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.
Przyjeżdżała z Krakowa do Katowic na spotkania wtorkowe bardzo często, bywało, że co tydzień. Dzieliła się dowiadczeniem redaktora "Znaku", wieckiego uczestnika Duszpasterskiego Synodu Archidiecezji Krakowskiej, katechetki, filozofa, zaangażowaniem w wiatowy ruch ekumeniczny.
Uczyła młodą inteligencję metod grupowej pracy intelektualnej, zaangażowania wieckich w Kociele i wiecie, postawy obywatelskiej. I to zaowocowało.
{mosimage}wiadectwa o tych spotkaniach z Haliną można znaleć w jubileuszowym tomie Ks. Stanisława Sierli "Życie darowane mi po raz drugi. Wspomnienia i refleksje z okazji 50-lecia kapłaństwa oraz 75. rocznicy urodzin" wiebie 2004, wydanej nakładem Rzymskokatolickiej Parafii w. Michała Archanioła w Michałkowicach.
W omawianym spotkaniu uczestniczył ks. Stanisław Sierla, członkowie owej grupy duszpasterstwa absolwentów z dorosłymi już dziećmi oraz inne osoby zainteresowane spotkaniem.
Po modlitwie prowadzonej przez ks. Stanisława Sierlę, Wojciech Sala przywitał w imieniu Zarządu Klubu, autorkę książki i wszystkich przybyłych.
Halina Bortnowska Dziękuję za dar Katowic, za wieloletnią współpracę i poznawanie ląska. Zapraszajcie, jak wtedy zaprosił mnie ks. Stanisław. To dowiadczenie jest bardzo cenne. Każdy ma małą ojczyznę. Nigdy tu nie mieszkałam, a ja tę ziemię rozumiem. To stało się przez Was. Ta religijnoć ląska. Mieszkaniec tych ziem niezależnie od tego skąd pochodzi - ze Lwowa, Wilna, Polski centralnej czy stąd - w katolicyzmie ląskim uczestniczy. Gdyby cały katolicyzm polski, czerpał stąd - to byłoby lepiej. ląsk uczy, żeby Boga nie zasłaniać.
Drugie moje centralne dowiadczenie to Nowa Huta. Bez Was nie byłoby kontaktu z Nową Hutą. Formacja nasycona może pionierami stąd. Budowali fabrykę i budowali Kociół.
Książka jest zanurzona w tych dowiadczeniach.
Są nowe też konfrontacje, w których jest zanurzona: warsztaty dziennikarskie, Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
W Fundacji spotykają się wierzący i niewierzący. Zostałam tam doproszona. Organizatorzy chcą by była różnorodnoć. W Fundacji można nauczyć się siebie. Panuje w niej uczciwy rodzaj dyskrecji.
Pojawia się nowe bardzo ważne dowiadczenie jak umieranie i mierć Ojca więtego. Sposób w jaki przeżywał i dzielił się, mówił o cierpieniu. Co się w nas oswobodziło.
W warsztatach chodzi o toczenie walki z pisaniem wieckich kazań. Powstają kazania amatorskie, powierzchowne, bez wiedzy teologicznej. Jak być człowiekiem wieckim. Jak pisać ze zrozumieniem, nie tylko dla siebie, dla swoich, ale dla innych, którzy w ewangelizacji są nawet może ważniejsi. Np. jak być wiadkiem Chrystusa w Gazecie Wyborczej. Trzeba wkładać co osobistego.
Kiedy mylano, że do głoszenia Dobrej Nowiny potrzebne jest zezwolenie autorytetów. Kociół dawał misję kanoniczną i to wystarczało. Dzi ma to nadal miejsce przy katechizacji w ramach Kocioła. Ale do tego by być wiadkiem Ewangelii gdzie indziej, misja kanoniczna nie jest potrzebna i nikt o nią nie pyta. Czytelnik - to szersza, inna grupa i może nawet ważniejsza niż swoi. Jeli kto chce być żeglarzem na arce Noego, to musi rozmawiać ze wszystkimi zwierzętami. Arka Noego jest dla wszystkich zwierząt.
Ta książka powstała w toku takiego dowiadczenia.
Nie jestem redaktorem Tygodnika Powszechnego ale po czterdziestu latach zostałam umieszczona w stopce redakcyjnej. Doradzam, jestem, gdy jestem potrzebna. Dwa lata temu taka potrzeba zaistniała i zaczęłam pisać rekolekcje. Wielką pomocą była Jola Steciuk. Bardzo chętnie słuchałam jej uwag. Tekst powstawał dwa razy: raz przed Joli recenzją drugi raz po recenzji. Wezwani zostali na pomoc korespondenci. Bardzo ważne jest pisanie listów. Dialog pozwala mi mieć poczucie kontaktu. Listy internetowe pobudzały następców. Była na stronie możliwoć umieszczania komentarzy, ale to nic nie dało. Pojawiło się ile wystąpień antysemickich, ale żadnej dyskusji merytorycznej. Skorzystałam z listów pisanych na adres e-mailowy. Niemal wszyscy się podpisywali. Listy przychodziły nadal. Niektórzy korespondenci okazali się bardzo duchowo bliscy. narastało tak do Wielkanocy. Tygodnik uznał, że uzupełnię, że będzie na cały rok. Dialog z Jolą był bardzo istotny. Accomodata renovatio. Być w kontakcie z tym, co w ludziach powstaje.
Bardzo mi pomogła muzyka.
Po wprowadzeniu autorki Nina i Magda Miazgowicz czytają fragmenty "Już, jeszcze nie". Wywiązuje się dyskusja.
Wojciech Sala: Bardzo ciekawa jest różnorodnoć form dzięki którym autorka docierała do rozmówców, w tym listy elektroniczne, strony internetowe.
Anna Sala: Książka ta porusza głębokie treci. Nie każdy potrafi o nich mówić. Przyznam się, że na obecnym etapie mego i moich dzieci życia - wolę milczeć. Moim, już pełnoletnim, dzieciom bardzo polecam tę książkę - przeczytajcie. Warto!
Anna Wowra: Jak mówić Hubertowi, mojemu 3 letniemu wnukowi o Bogu. Są książki, które odrzuca, mówi "Babciu, nie". Trzeba na nowo uczyć się wyrażać swoją wiarę by móc wyrazić, tak by dziecko zrozumiało. Np.: "Pan Jezus poszedł do swojego Tatusia". Jest znowu szukanie, tworzenie.
Nina Miazgowicz: Halina otwarła drzwi swojego wnętrza i pozwala w nie wejć, pozwala się dotknąć. Stoi w wąskiej szczelinie między wiarą radosną, bezproblemową, pozwalającą piewać "Jezus jest Panem", a wiarą przemylaną, intelektualną. W tekcie Haliny wiatło jest ukierunkowane na Ojca. Jezus wskazuje na Ojca.
Halina Bortnowska: Dla poczucia ojcostwa, ale w ogóle boskoci, bardzo dużo mi dał kontakt z synagogą, komentarze rabina. W judaizmie są bardzo duże różnice. Nasza synagoga to rodkowy nurt. Ogromne poczucie mają teksty Starego Testamentu. Żydzi nie wymieniają imienia Boga, bo jest zbyt więte, by je wymieniać. Zamiast imienia Boga, mówią "haszem" - imię.
Ks. Lemański mówi, że wreszcie zeszedł do fundamentów Kocioła będąc w synagodze. Tam modlilimy się za ofiary katowickiej tragedii: wspólnie Żydzi, chrzecijanie i muzułmanie. Żydzi do kocioła nie przyjdą. Dla nas, chrzecijan, wejcie do synagogi jest możliwe.
Krystyna Szyja: Podczas Triduum pytałam jako mała dziewczynka, kto zrobił Jezusowi taką wielką krzywdę? Mama odpowiedziała, że Żydzi. I odtąd słowo Żyd kojarzyło mi się z człowiekiem złym.
Ks. Stanisław Sierla: To bardzo ważne odkrycie, że chrzecijanin jest człowiekiem adwentu. Ziarenko wiary dostalimy na chrzcie. Ale ma się rozwijać. Na te same prawdy dojrzewając wewnętrznie inaczej spoglądamy.
Halina Bortnowska: To jest dla mnie centralna myl.
Jeszcze o pocie. W napisanej książce nie ma o pocie u prawosławnych. Spotkanie w Białymstoku promujące książkę było włanie powięcone postowi prawosławnych.
Wojciech Sala: Dziękuję pani Halinie, dziękuję Państwu za udział w spotkaniu.
Tekst napisałem z moich notatek, najlepiej jak umiałem. Mogą w nim być braki lub błędy. Zapraszam więc uczestników spotkania z Haliną o korektę tekstu, uzupełnienie o wypowiedzi, których nie umieciłem, albo uzupełnienie o myli, które w prawdzie w czasie spotkania nie nabrały formy słów, ale warto je wypowiedzieć.
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
{mosimage}
{mosimage}
{mosimage}
{mosimage}
{mosimage}
{mosimage}